Do głosów, sprzeciwiających się używaniu w Sylwestra fajerwerków przyłącza się grupa mieszkańców Suchedniowa. Członkowie Ruchu Małomiejskiego „Suchedniów Tu i Teraz” zamiast hałaśliwych wybuchów proponują zimne ognie, które także kojarzą się ze świętowaniem, a nie szkodzą ani zwierzętom, ani środowisku.
Inicjator akcji Radosław Kowalik podkreśla, że to także sposób na powrót do rodzimej tradycji. Fajerwerki puszczane w niebo to zwyczaj chiński, ludy słowiańskie paliły ogniska. Jeszcze w ubiegłym wieku, również zimne ognie towarzyszyły uczestnikom zabaw. Jednak najważniejszym argumentem przemawiającym za używaniem zimnych ogni w miejsce fajerwerków jest ochrona zwierząt przez hukiem.
Podczas happeningu, propagującego akcję, członkom grupy towarzyszyły miedzy innymi alpaki, hodowane w pobliskim gospodarstwie. Barbara Żuczek-Volonakis wykorzystuje je do pracy z dziećmi. Obecnie ma sześć zwierząt. Jak mówi, to wrażliwe zwierzęta, które źle znoszą wystrzały. Kiedy w pobliżu odbywają się pokazy sztucznych ogni, opiekunka jest zmuszona towarzyszyć zwierzętom w zagrodzie. Pomysł rezygnacji z fajerwerków ocenia bardzo dobrze, dlatego zaangażowała się w akcję promocyjną.
Katarzyna Doniec na spotkanie przyszła z kilkuletnim synkiem Wojtkiem. Z jej obserwacji wynika, że również dzieci boją się głośnych wystrzałów. Dodatkowo chce wychowywać synka w poszanowaniu zwierząt, dlatego w tym roku Sylwestra będzie świętować z zimnymi ogniami.
W ciągu dwóch dni, Ruch Małomiejski rozdał w Suchedniowie około 600 zimnych ogni. Do każdego dołączona była ulotka, informująca o szkodliwości puszczania fajerwerków.