Osiołki, owieczki, barany, kury, kaczki i gęsi – między innymi takie zwierzęta zadomowiły się w żywej szopce przed klasztorem ojców franciszkanów w Chęcinach. Choć pogoda w święta nie rozpieszcza, wiele osób przyjeżdża specjalnie, żeby zobaczyć zewnętrzną aranżację.
Największe zainteresowanie szopka budzi wśród rodzin z dziećmi. Najmłodszym podobały się zwłaszcza osiołki. Starsi chwalili taką bożonarodzeniową dekorację. Zwiedzający przyznawali, że deszcz ich nie zniechęca i jeżdżą po różnych miejscach regionie, aby podziwiać żywe szopki.
Tę w Chęcinach przygotowali pacjenci z ośrodka terapeutycznego „San Damiano” pod przewodnictwem ojca Pawła Chmury. Zakonnik podkreśla, że żywa szopka to kontynuacja dzieła i myśli świętego Franciszka z Asyżu.
– W tym kolorowym świecie pełnym błysku i świecidełek, który pod spodem jest tak naprawdę trochę smutny, chcemy przypominać o tym, by zwracać uwagę na to, co żywe. Ta szopka ma nam przypominać o tym, że Jezus prawdziwie się narodził – mówił.
Ojciec podkreślał też, że w tym roku po praz pierwszy można podziwiać w szopce oślicę z dzieckiem. Zabrakło zaś zeszłorocznych kucyków. Mówił też, że szopka to nie zoo, a ideą nie jest zaprezentowanie w niej jak największej liczby zwierząt, lecz przedstawienie z pokorą tego, co wydarzyło się dwa tysiące lat temu.
Szopkę można podziwiać do święta Trzech Króli.