Julka ma 5 miesięcy i 5 centymetrowego guza na serduszku. Od urodzenia większość czasu spędza z mamą w szpitalu. Niedawno pojawiła się szansa na wyleczenie dziewczynki. Operację w renomowanym szpitalu w Bostonie zaplanowano na połowę lutego. Do tego czasu rodzice muszą zebrać 2 mln zł.
Magda Jasińska odwiedziła rodzinę państwa Ciesińskich z Bydgoszczy.
„Kochany Mikołaju, proszę cię, żeby moja kochana siostrzyczka wyzdrowiała, i żeby mamusia wróciła w końcu do domu. Laura” – to wzruszający list, który siostra chorej Julki napisała tuż przed Bożym Narodzeniem. Ten list poznała już cała Polska, cała, bo potrzebna jest pomoc, która przekracza możliwości dwóch osób, mamy i taty Julki.
Alicja Barlik-Ciesińska i Kamil Ciesiński opowiedzieli nam o szansie na uratowanie zdrowia i życia ich córeczki, dodajmy, że to szansa, która objawiła się zaledwie dwa tygodnie temu. Chodzi o operację serca pięciomiesięcznej Julki, która próbuje przetrwać z pięciocentymetrowym guzem przy serduszku. Guz zajmuje 80 procent lewej komory serca. W Polsce możliwości leczenia już się wyczerpały, operacji nie chce się podjąć żadne z krajowych ośrodków kardiologicznych.
– Rzeczywiście, jakieś 2 tygodnie temu. Wszystko się zadziało w tempie bardzo ekspresowym – potwierdza Kamil Ciesiński. – Na szczęście szybko udało się dotrzeć do osób, które pracują w bostońskim szpitalu, do Polaków mieszkających w Stanach, a ci pomogli nam dotrzeć z naszą sprawą bezpośrednio do lekarzy, którzy prowadzą program leczenia guzów serca. Później wszystko ruszyło lawinowo.
– Sam guz nie jest na tyle dużym problemem, Julka na początku dobrze sobie z nim radziła. Problemem są częstoskurcze, które powstają przez tego guza, są przez niego wytwarzane, i to z nimi nie umiemy sobie poradzić – mówi panie Alicja, mama Julki.
– Klinika w Bostonie specjalizuje się w takich operacjach. To jest Szpital Dziecięcy od kilku lat z rzędu uznawany za najlepszy w Stanach. Lecznica działa przy Uniwersytecie Harwarda. To jest jedyne miejsce na świecie, gdzie lekarze mogą rzeczywiście się legitymować konkretnym doświadczeniem w leczeniu takich schorzeń – mówi pan Kamil.
Rodzice mają niewiele czasu na zebranie pieniędzy na operację. Operacja ma być przeprowadzona w lutym, więc do połowy stycznia na konto szpitala musi wpłynąć cała kwota. Sam przelot do USA to koszt 400 tys. zł.
– Jeśli nie będzie tej wpłaty, wypadamy z kolejki… – martwią się rodzice Julki.
Zbiórka pieniędzy już trwa. Wszelkie niezbędne informacje czekają na stronie internetowej fundacji, która opiekuje się Julką, a jest to Fundacja Kawałek Nieba, a także na Facebooku, gdzie utworzona została specjalna strona „Serce Julki”. Pomóc można także za pośrednictwem strony zrzutka.pl
https://www.facebook.com/uratujmysercejulki
https://zrzutka.pl/sercejulki