Kilkanaście autobusów mniej na ulicach i rzadsze kursy wszystkich linii komunikacji miejskiej w Kielcach. Tak może wyglądać sytuacja w nowym roku, jeśli władze miasta zrealizują, zawartą w budżecie groźbę zmniejszenia o 3 mln zł kontraktu z Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacji.
Obcięcie pieniędzy dla przewoźnika oznacza, że autobusy przejadą nawet o pół miliona km mniej. Obecnie pokonują ponad 10 mln km rocznie.
Miejscy urzędnicy twierdzą, że muszą ograniczyć finansowanie komunikacji, ponieważ radni nie zgodzili się na podwyżkę cen biletów. Ten pomysł ostro krytykuje prezes MPK Elżbieta Śreniawska. Jak mówi, jeśli ograniczenie przejazdów doszłoby do skutku, byłaby to pierwsza taka sytuacja od 10 lat. Dodaje, że tak drastyczne ograniczenie przełożyłoby się w realny sposób na to, że nawet 13 autobusów nie wyjechałoby na ulice Kielc.
– Tak radykalne ograniczenie przewozów jest tragedią. Pytanie, jak cięcia miałyby wyglądać w praktyce. Czy każda z linii będzie jeździła rzadziej, czy może niektóre z nich zostaną całkowicie zlikwidowane? – zastanawia się prezes MPK.
Zastępca prezydenta Arkadiusz Kubiec twierdzi, że ograniczenie przewozów może nie być potrzebne, jeśli radni jednak zgodzą się na podwyżki cen biletów. propozycja ma pojawić się na pierwszej w przyszłym roku sesji rady miasta.
Na razie nie wiadomo w jakiej wysokości podwyżkę zaproponują urzędnicy. Pierwotny projekt zakładał zwiększenie cen biletów autobusowych w Kielcach z 3 zł do 3,40 zł za bilet normalny. Bilet ulgowy kosztować miał 1,70 zł, a dobowy 11 zł.