19 grudnia zapadnie wyrok w sprawie zabójstwa 40-letniego Rafała W. Jego ciało znaleziono w walizce jesienią 2018 roku. Zwłoki znajdowały się w jednym z domów w Grzybowej Górze.
Na początku października, mieszkanka gminy Skarżysko Kościelne przekazała policji, że od kilku dni na własną rękę szuka brata. Dzień po zgłoszeniu poinformowała, że zaginiony może przebywać w jednym z domów w Grzybowej Górze, gdzie bywał wcześniej widywany.
Funkcjonariusze pojechali we wskazane miejsce. Tam w jednym z pomieszczeń znaleźli w walizce zwłoki mężczyzny. Policjanci zatrzymali właścicielkę domu Mariolę Sz. i jej partnera Damiana M. 33-letni mężczyzna został oskarżony o zabójstwo, a jego 32-letnia partnerka o utrudnianie postępowania, poprzez zacieranie śladów. Obojgu postawiono także zarzuty znieważenia zwłok.
W Sądzie Okręgowym w Kielcach, gdzie toczy się proces, strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator Joanna Krzyściak domaga się dla oskarżonego kary 25 lat pozbawienia wolności, a dla Marioli Sz. 1 roku i 6 miesięcy więzienia. Przypomniała, że oboje byli już karani.
Z kolei obrońca Damiana M. Maciej Kabziński stwierdził, że motywem działania jego klienta była obrona partnerki. Jak wynika z wyjaśnień oskarżonych złożonych w śledztwie, feralnego dnia, wspólnie z pokrzywdzonym pili alkohol. Kiedy wszyscy byli już pijani kobieta usnęła na łóżku w kuchni, a Damian M. wyszedł na chwilę na podwórko. Kiedy wrócił do domu, zobaczył niekompletnie ubranego znajomego przy kobiecie na łóżku. Zdenerwowany pobił mężczyznę, po czym wypchnął go z domu. – Mój klient był z pewnością wzburzony. Wnoszę, aby sąd rozważył, czy musi on podlegać karze – dodał mecenas.
Oskarżeni wyjaśniali także, że nie interesowali się tym, co stało się potem z pobitym mężczyzną. Myśleli, że poszedł do domu. Usnęli, a kiedy obudzili się wieczorem, w ganku zobaczyli leżącego pokrzywdzonego, który nie dawał już oznak życia. Wciągnęli go do innego pomieszczenia. Potem mieszkali w domu rodzinnym Damiana M. w Skarżysku-Kamiennej. Kilkakrotnie wracali do Grzybowej Góry. Tam padł pomysł spakowania ciała ofiary do torby i ukrycia go. Po włożeniu denata do walizki okazało się, że nie da się jej zasunąć, dlatego zostawili zwłoki w domu i wyjechali do pracy na Mazowsze. Zamierzali już nie wracać w rodzinne strony.
Mecenas Radosław Krakowiak, obrońca Marioli Sz. wniósł o to, aby sąd odstąpił od wymierzenia kary za zarzut związany z zacieraniem śladów. Chce także, aby sąd uniewinnił oskarżoną od drugiego czynu. Przypomniał, że kobieta jest matką czwórki dzieci. – Co czuła w dniu zdarzenia? Przede wszystkim strach o to, że już nigdy nie odzyska dzieci – przekonywał.
Wyrok, który zapadnie w Sądzie Okręgowym w Kielcach będzie nieprawomocny.