Jak doszło do zgonu 40-letniego mężczyzny, którego zwłoki znaleziono w walizce? Między innymi na to pytanie szukał odpowiedzi sąd podczas dzisiejszej rozprawy, dotyczącej zdarzeń z jesieni 2018 roku w Grzybowej Górze.
Na początku października, mieszkanka gminy Skarżysko Kościelne przekazała policji, że od kilku dni na własną rękę szuka brata. Dzień po zgłoszeniu poinformowała, że zaginiony może przebywać w jednym z domów w Grzybowej Górze, gdzie bywał wcześniej widywany.
Funkcjonariusze pojechali we wskazane miejsce. Tam w jednym z pomieszczeń znaleźli w walizce zwłoki mężczyzny. Policjanci zatrzymali właścicielkę domu Mariolę Sz. i jej partnera Damiana M. 33-letni mężczyzna został oskarżony o zabójstwo, a jego 32-letnia partnerka o utrudnianie postępowania, poprzez zacieranie śladów. Obojgu postawiono także zarzuty znieważenia zwłok.
Proces w tej sprawie toczy się w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Na dzisiejszej rozprawie zeznawał między innymi Grzegorz Lembas, biegły z zakresu medycyny. Jak stwierdził, obrażenia u pokrzywdzonego mogły powstać po kilku uderzeniach zadanych pięścią i nogą w okolice głowy. Jak dodał, do zgonu mężczyzny mogło dość kilka godzin po pobiciu. – Gdyby wcześniej została udzielona pomoc lekarska, to niewykluczone, że pokrzywdzony by przeżył – stwierdził medyk.
Mariola Sz. i Damian M. poznali się kilka miesięcy przed zdarzeniem. Zamieszkali w domu kobiety w Grzybowej Górze. Pokrzywdzony był ich znajomym. Jak wynika z wyjaśnień oskarżonych złożonych w śledztwie, feralnego dnia, kiedy wszyscy byli już pijani kobieta usnęła na łóżku w kuchni, a on wyszedł na podwórko zamknąć w kojcach psy. Kiedy wrócił do domu, zobaczył niekompletnie ubranego znajomego przy kobiecie na łóżku. Zdenerwowany pobił mężczyznę, po czym wypchnął go z domu.
Oskarżeni wyjaśniali, że nie interesowali się tym, co stało się potem z pobitym mężczyzną. Myśleli, że poszedł do domu. Usnęli, a kiedy obudzili się wieczorem, w ganku zobaczyli leżącego pokrzywdzonego, który nie dawał już oznak życia. Wciągnęli go do innego pomieszczenia.
Potem mieszkali w domu rodzinnym Damiana M. w Skarżysku-Kamiennej. Kilkakrotnie wracali do Grzybowej Góry. Tam padł pomysł spakowania ciała ofiary do torby i ukrycia go. Po włożeniu denata do walizki okazało się, że nie da się jej zasunąć, dlatego zostawili nieżywego znajomego w domu i wyjechali do pracy na Mazowsze. Zamierzali już nie wracać w rodzinne strony.
Dziś sąd poinformował także o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu. Damian M. może zostać skazany nie za zabójstwo, a spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, skutkującego śmiercią. Grozi mu dożywocie.