Jeden z największych w tym sezonie pechowców w PGE Vive znów na parkiecie. Branko Vujović, bo o nim mowa, wrócił latem z wypożyczenia do słoweńskiego Celje Pivovarna Lasko i już w sierpniu na początku przygotowań w trakcie zajęć złamał nos. Kiedy na początku września był już gotowy do powrotu na parkiet, doznał kontuzji stawu skokowego, która wyeliminowała go z gry na ponad półtora miesiąca. Doliczając letnią przerwę, zawodnik pauzował 5 miesięcy.
– Trochę dziwnie wrócić po tak długim czasie do oficjalnych meczów. Cieszy mnie to naprawdę, ale myślę, że mogę grać jeszcze lepiej. Mogę dać z siebie jeszcze więcej w obronie – powiedział prawy rozgrywający mistrzów Polski.
– Gdybym w trakcie spotkania myślał o kolejnej kontuzji to nie mógłbym się skoncentrować na 100 procent na grze – zdradza Czarnogórzec.
Pytany, kiedy osiągnie pełnię swoich możliwości, odpowiada, że… nie wie.
Branko Vujović był wpisany do protokołu meczowego w starciu ligi Mistrzów z Telekomem Veszprem, ale na boisko nie wszedł. W dwóch pojedynkach PGNiG Superligi od momentu powrotu po kontuzji rzucił 7 bramek. 3 z MMTS Kwidzyn i 4 z Zagłębiem Lubin.