Świętokrzyscy strażacy dogaszają pożar składowiska odpadów w Fałkowie koło Końskich. Dyżurny WSKR poinformował Radio Kielce, że na miejscu cały czas na zmianę pracuje 20 zastępów straży pożarnej. Na razie trudno przewidzieć ile ta akcja jeszcze potrwa.
– Ciężko ugasić ogień, bo znajdują się tam różnorodne odpady i nie pomogły nawet występujące w ciągu dnia opady deszczu – mówi.
Jak już informowaliśmy, strażacy otrzymali informację o pożarze po godzinie 4.00 rano.
Grzegorz Zganiacz, komendant OSP w Fałkowie informował, że to największy pożar z dotychczasowych.
– Gdy przyjechaliśmy, duży obszar był objęty ogniem. Przystąpiliśmy do gaszenia, ale nasze siły były zbyt małe, aby to opanować. Wezwaliśmy pomoc, ale pożar się rozprzestrzenił i akcja potrwa długo – dodał.
Strażacy po wcześniejszych akcjach mają problem z dotarciem z ciężkim sprzętem do pogorzeliska. Aby ugasić zarzewie ognia trzeba używać koparek, które rozkopują palące się pryzmy. Akcję utrudnia duże zadymienie. Od lipca to szósty pożar w tym miejscu.
Mieszkańcy Fałkowa uważają, że powtarzająca się sytuacja jest efektem bezkarności i niepodejmowania kroków przez właściwe służby.
– Powinien ktoś się tym zająć. Składowisko jest między wsiami, w niedużej odległości od zabudowań i wszystkich truje – mówi mieszkanka Fałkowa.
Wójt Henryk Konieczny informuje, że gmina podjęła kroki, by skontrolować magazyn odpadów.
Państwowa Straż Pożarna w Końskich wraz z przedstawicielami gminy dokonała inspekcji w Zakładzie Polskich Odpadów Komunalnych w zeszłym miesiącu.
– Komisja ustaliła, że odpady są dowożone na składowisko pomimo kolejnych pożarów. Stwierdziliśmy także, że drogi przeciwpożarowe są zasypane. Sytuacja się pogarsza – podkreśla wójt.
Henryk Konieczny dodaje, że dziś miała się odbyć kontrola sanepidu, ale pożar uniemożliwił te działania. Gaszenie pożarów kosztuje gminę od lipca do tej pory około 200 tysięcy złotych. Akcja może potrwać około tygodnia.