Niedziela na kieleckich nekropoliach to dzień zadumy i spokoju. Po południu ruch na Cmentarzu Komunalnym był nieduży, ale wciąż można było spotkać wolontariuszy z puszkami, którzy zbierali datki na odnowienie historycznych pomników.
Przed wejściem od strony ulicy Zygmunta Kwasa kwestowała między innymi Donata Wójcik. Przyznała, że po raz pierwszy wspiera tę akcję jako wolontariuszka.
– Jest to dla mnie nowe doświadczenie, aczkolwiek bardzo się cieszę, że mogę w ten sposób pomóc w odnowieniu kieleckiego cmentarza. Te pieniądze idą na szczytny cel, więc przełamałam swoje bariery i cieszę się, że tu jestem. Ruch jest nieduży, więc tych datków jest mniej, ale wiedziałam, że dziś nie będzie łatwo – podkreśliła.
Ujawniła, że sposobem na zainteresowanie przechodniów jest uśmiech.
– Zagadnięci przechodnie odwzajemniają serdeczności, chętnie wrzucają mniejsze lub większe kwoty – powiedziała.
Niektórzy specjalnie wybrali ostatni dzień weekendu na odwiedzenie grobów bliskich.
– Mniejsze korki, mniejszy ruch, mniej ludzi i ładna pogoda – powiedział nam jeden z kierowców.
Spokój, świąteczny klimat i sprzyjającą spacerom aurę wykorzystały też osoby, które odwiedziły kielecki Cmentarz Partyzantów i ofiar II wojny światowej. Pani Anna wraz z 3-letnim synem Dawidem zaświeciła znicz na grobie jednego z żołnierzy. Wyjaśniła, że to lekcja patriotyzmu.
– Nie jesteśmy tu po raz pierwszy. Dawidek jest jeszcze mały, ale powoli zaczynam mu opowiadać o naszej historii. O tym, kto tu leży i o co walczyli żołnierze. Myślę, że na razie taka wiedza w zupełności mu wystarczy – powiedziała.