Piłkarze ręczni PGE Vive Kielce zremisowali na wyjeździe z THW Kiel 30:30 (15:14) w meczu pierwszej kolejki grupy B Ligi Mistrzów. Bramkę decydującą o remisie zdobył w ostatniej sekundzie Alex Dujszebajew.
Przed meczem niemiecka publiczność owacyjnie przywitała bramkarza PGE VIVE Andreasa Wolffa, który ostatnie trzy sezony spędził właśnie w Kilonii. Na tym jednak serdeczności się skończyły, a na boisku od pierwszej akcji trwała zażarta walka.
Pierwszego gola uzyskał skrzydłowy THW Kiel Rune Dahmke, ale kielczanie odpowiedzieli z rzutu karnego, pewnie wykorzystanego przez Arkadiusza Morytę. Początkowe minuty toczone były w zawrotnym tempie, a w ciągu pierwszych siedmiu minut w Sparkassen Arena padło aż siedem bramek.
W ósmej minucie z drugiej linii rzucił celnie Słoweniec Miha Zarabec i niemiecki zespół prowadził 6:4. Wystarczyło jednak kilka świetnych interwencji Wolffa i już cztery minuty później to kielczanie wygrywali (7:6), a kontrę wykończył Słoweniec Blaz Janc.
Sytuacja na parkiecie zmieniała się jak w kalejdoskopie. W 14. min choć na ławkę kar powędrował Chorwat Domagoj Duvnjak, to gospodarze wygrywali 8:7 po trafieniu Henrika Pekelera. Pięć minut później Wolff obronił rzut Dahmkego, a po czasie wziętym przez Tałanta Dujszebajewa Francuz Romanic Guillo zdobył ramkę dla gości (10:9 dla VIVE). Było to już trzecie trafienie nowego obrotowego kielczan i – jak się okazało – ostatnie.
Minutę później po bramce Alexa Dujszebajewa kielczanie odskoczyli na 11:9 i minimalną przewagę utrzymali do końca pierwszej połowy. Po 30 minutach prowadzili 15:14. Duża w tym zasługa świetnie broniącego Wolffa.
Drugą odsłonę mistrzowie Polski rozpoczęli w osłabieniu (kara dla Mariusza Jurkiewicza), ale po rzucie z drugiej linii Władysława Kulesza podwyższyli na 16:14. Gospodarze nie zamierzali jednak rezygnować – w 35. min Steffen Weinhold pokonał Wolffa i niemiecka drużyna doprowadziła do remisu po 17. Po chwili na ławkę kar po raz drugi powędrował Jurkiewicz, ale zaraz siły się wyrównały, bo karę otrzymał także Pekeler.
Niemiecka drużyna na pierwsze od dłuższego czasu prowadzenie wyszła w 40. min (19:18), po atomowym rzucie Nikoli Bilyka, który chwilę później – mimo liczebnego osłabienia – podwyższył na 20:18. Po następnych czterech minutach było jednak 20:20.
W 45. min Alex Dujszebajew był faulowany przez Dahmkego i niemiecki skrzydłowy otrzymał czerwoną kartkę. Pięć minut później przez 40 sekund kielczanie (przy wyniku 24:24) grali w podwójnym osłabieniu (kary dla Kulesza i Guillo). Kiedy na parkiet wrócił Białorusin, goście odzyskali piłkę w ataku i po kontrze oraz bramce Janca wyszli na prowadzenie.
Wtedy gościom zdarzył się krótki przestój. Świetnej sytuacji nie wykorzystał Hiszpan Angel Fernandez Perez, do polskiej bramki trafił Wiencek i było już 27:25 dla THW Kiel. Po chwili rzut karny wykorzystał Julen Aguinagalde i kielczanie zredukowali straty (26:27). W 57. min Hiszpan ponownie się nie pomylił z linii siedmiu metrów i był remis (27:27).
Kolejne minuty należały do gospodarzy, którzy po bramkach Bilyka (siódme trafienie) i Pekelera odskoczyli na 30:28. Kielczanie odpowiedzieli efektowną bramką Kulesza. Na cztery sekundy przed końcem Wolff obronił rzut Zarabeca i o czas poprosił trener mistrzów Polski. Jego zespół popisowo rozegrał ostatnią akcję i przy dość biernej postawie zawodników z Kilonii równo z końcową syreną Alex Dujszebajew potężnym strzałem zaskoczył Duńczyka Niklasa Landina w bramce „Zebr”. 30:30.
– Kazałem chłopakom zagrać dwa podania. Albo w lewo, albo w prawo. Miał to zrobić Igor Karacić. I zrobił! – tak o ostatniej akcji spotkania mówił Talant Dujszebajew.
– Chcieliśmy tutaj wygrać. Nie udało się, ale i tak podziękowałem drużynie za ten remis. To był niesamowicie emocjonujący mecz – cieszył się po spotkaniu trener mistrzów Polski.
– Widziałem, że Landin siadł na tyłku. Musiałem więc rzucić w górę. Popatrzyłem i udało się! – cieszył się Alex Dujszebajew.
– Daliśmy z siebie wszystko. Jestem bardzo zmęczeni ale i zadowoleni z remisu na tak trudnym terenie. To był szalony mecz – ocenił kielecki rozgrywający.
– To było niesamowite! Daliśmy z siebie wszystko. W drugiej połowie prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Pokazaliśmy charakter – powiedział Krzysztof Lijewski.
THW Kiel – PGE Vive Kielce 30:30 (14:15)
THW Kiel: Niklas Landin, Dario Quenstedt – Nikola Bilyk 7, Steffen Weinhold 5, Niclas Ekberg 4, Miha Zarabec 3, Henrik Pekeler 3, Rune Dahmke 2, Patrick Wiencek 2, Harald Reinkind 1, Ole Rahmel 1, Lukas Nilsson 1, Domagoj Duvnjak 1, Magnus Landin, Gisli Kristjansson, Pavel Horak.
PGE Vive Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki – Alex Dujshebaev 5, Władysław Kulesz 5, Arciom Karalek 4, Arkadiusz Moryto 3, Romaric Guillo 3, Julen Aguinagalde 3, Blaz Janc 3, Igor Karacic 2, Mariusz Jurkiewicz 2, Doruk Pehlivan, Krzysztof Lijewski, Angel Fernandez Perez.
Kary: THW Kiel – 16 min, PGE VIVE – 16 min. Czerwona kartka: Rune Dahmke (za faul) – 45. min. Sędziowali: Bojan Lach i David Sok (Słowenia).