Czwartej porażki z rzędu i piątej w sezonie doznali piłkarze Korony Kielce. W 7. kolejce PKO Ekstraklasy podopieczni Gino Lettieriego przegrali przed własną publicznością z Jagiellonią Białystok 0:2 (0:1). Gole strzelili Ivan Runje (42.) i Jesus Imaz (58.). Włoski szkoleniowiec „żółto–czerwonych” nie zamierza podawać się do dymisji.
– Jestem w Kielcach ponad dwa lata i trzy czy cztery porażki nie są powodem, żeby złożyć rezygnację na biurko prezesa. Jeśli chodzi o mecz, to w pierwszej połowie Korona i Jagiellonia nie miały klarownej sytuacji do zdobycia bramki. Nie potrafię zrozumieć, jak można najlepiej grającego głową piłkarza gości zostawić samego, by mógł strzelić gola. Miałem przygotowanych zawodników, którzy w drugiej połowie mieli wnieść nowe siły do zespołu. Po tej bramce cały plan runął. Przy drugim golu nie jestem w stanie powiedzieć, co bramkarz Sokół miał w głowie, że nie wybił tej piłki – powiedział Gino Lettieri.
– Zwycięstwo na pewno cieszy, jak również to, że nie straciliśmy bramki. Groźnych sytuacji Korona nie stworzyła sobie za dużo. Ale generalnie z obu stron nie było za wiele okazji. Po dobrze wykonanym stałym fragmencie gry strzeliliśmy gola i później grało nam się łatwiej. W drugiej połowie kilka akcji mogliśmy rozegrać inaczej, ale i tak mamy powody do zadowolenia – ocenił trener „Jagi” Ireneusz Mamrot.
– W tak trudnej sytuacji, od momentu przyjścia trenera Lettieriego jeszcze nie byliśmy. Całe szczęście, że mamy teraz dwa tygodnie przerwy, żeby to wszystko sobie przemyśleć. Walka może i była, ale nie możemy tracić takich bramek w każdym meczu – stwierdził pomocnik Korony Marcin Cebula.
Debiut w Koronie w ekstraklasie zaliczyli Argentyńczyk Andres Lioi i Mateusz Spychała.
– Przez pryzmat wyniku muszę ocenić go negatywnie. Najważniejsze dla mnie było to, żeby wygrała Korona, albo żebyśmy zdobyli choć jeden punkt. Niestety nie udało się. Uważam, że w pierwszej połowie dobrze się broniliśmy i mieliśmy kilka przechwytów. Były to piłki, z których można było zrobić więcej. Niedokładność spowodowała, że do tych sytuacji nie dochodziliśmy. Wiemy, że presja jest coraz większa. Robimy co możemy i będziemy się starali, żeby było lepiej – powiedział Mateusz Spychała.
Korona Kielce przegrała cztery mecze z rzędu co pod wodzą Gino Lettieriego zdarzyło się po raz pierwszy. „Żółto-czerwoni” mają w dorobku zaledwie cztery punkty i zajmują przedostatnie miejsce w tabeli.
W rozgrywkach PKO Ekstraklasy nastąpi teraz dwutygodniowa przerwa na mecze reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw Europy. Po niej kielczanie zmierzą się w sobotę 14 września na „Suzuki Arenie” z Wisłą Kraków.