W meczu 2. kolejki PKO Ekstraklasy piłkarze Korony Kielce przegrali z Legią Warszawa 1:2 (1:1). Prowadzenie dla gości zdobył w 25. Arvydas Novikovas, wyrównał w 45. Michal Papadopulos, a zwycięskiego gola strzelił w doliczonym czasie gry Valeriane Gvilia.
Do niedzielnego spotkania w lepszych humorach przystępowali kielczanie, którzy w pierwszej kolejce wygrali na wyjeździe 1:0 z beniaminkiem ekstraklasy Rakowem Częstochowa. Legioniści z kolei przegrali w Warszawie 1:2 z Pogonią Szczecin.
Oprócz startu rozgrywek, na korzyść drużyny z Kielc przemawiał także dłuższy okres regeneracji, ponieważ Legia w czwartek rozegrała mecz drugiej rundy kwalifikacji do Ligi Europy z fińskim KuPS Kuopio (1:0). W związku z tym trener Aleksandar Vukovic na spotkanie z Koroną dokonał siedmiu zmian w wyjściowej jedenastce, posyłając na boisko od pierwszej minuty m.in. Inakiego Astiza, Igora Lewczuka, Tomasza Jodłowca czy Jarosława Niezgodę.
Na początku spotkania nieco lepiej zaprezentowali się gospodarze, którzy bliscy objęcia prowadzenia byli po strzałach Wato Arweładze i Michala Papadopulosa, jednak w obydwu przypadkach piłka poszybowała nad poprzeczką. Legia skutecznie odpowiedziała w 25. minucie, kiedy po zgraniu Pawła Stolarskiego futbolówkę w siatce umieścił Arvydas Novikovas, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.
Kielczanie ruszyli do odrabiania strat, jednak sporym problemem okazało się sforsowanie warszawskiej obrony. Dwukrotnie po szybkim dryblingu na strzał z kilku metrów decydował się Matej Pucko, ale uderzenia Słoweńca były blokowane przez piłkarzy Legii. Kiedy wydawało się, że do przerwy Korona będzie schodzić z jednobramkową stratą, po akcji lewą stroną boiska i dograniu piłki przez Puckę, na listę strzelców wpisał się Papadopulos.
Pierwszy kwadrans po przerwie wyglądał podobnie jak w pierwszej połowie – delikatną przewagę miała Korona, jednak podopieczni trenera Gino Lettieriego nie potrafili przełożyć tego na sytuacje bramkowe.
Z kolei warszawianie dogodną sytuację stworzyli sobie w 59. minucie, jednak Artur Jędrzejczyk uderzył zbyt lekko i piłkę opanował bramkarz gospodarzy. Stoper Legii zrehabilitować mógł się kwadrans później, ale tym razem futbolówka po strzale głową poszybowała obok słupka.
W ostatnim kwadransie meczu obydwie drużyny próbowały jeszcze przeprowadzić skuteczną akcję, co ostatecznie udało się gościom. W 94. minucie, po dograniu piłki przeze Jose Kante, bramkę z pięciu metrów zdobył wprowadzony w drugiej połowie Walerian Gwilia, a chwilę później sędzia zakończył spotkanie.
Korona Kielce – Legia Warszawa 1:2 (1:1).
Bramki: 0:1 Arvydas Novikovas (25), 1:1 Michal Papadopulos (45), 1:2 Walerian Gwilia (90+4).
Żółte kartki – Korona Kielce: Michael Gardawski, Ivan Marquez. Legia Warszawa: Igor Lewczuk, Jose Kante, Inaki Astiz.
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 11 692.
Korona Kielce: Paweł Sokół – Michael Gardawski, Adnan Kovacevic, Ivan Marquez, Daniel Dziwniel – Marcin Cebula (80. Erik Pacinda), Jakub Żubrowski, Ognjen Gnjatic, Wato Arweładze (46. Ivan Jukic), Matej Pucko – Michal Papadopulos (61. Uros Djuranovic).
Legia Warszawa: Radosław Majecki – Paweł Stolarski, Igor Lewczuk, Inaki Astiz, Artur Jędrzejczyk – Domagoj Antolic, Tomasz Jodłowiec (68. Dominik Nagy), Arvydas Novikovas (61. Walerian Gwilia), Andre Martins, Luquinhas – Jarosław Niezgoda (61. Jose Kante)
KOMENTARZE PO MECZU:
– Wydaje mi się, że na początku zagraliśmy zbyt strachliwie. Jak dla mnie, zbyt dużo było piłek podawaliśmy do tyłu, zamiast do przodu. Od piętnastej, dwudziestej minuty zaczęło to wyglądać o wiele lepiej. W momencie kiedy to my byliśmy częściej w posiadaniu piłki, straciliśmy gola. Drużyna zaczęła dobrze prezentować się na boisku, widać było, że chce walczyć, potrafi to robić i wtedy udało nam się wyrównać. W drugiej części znów staraliśmy się zdobyć bramkę, ale mimo że walczyliśmy, to czegoś nam zabrakło – ocenił trener Korony Gino Lettieri.
– Mecz był taki, jakiego się spodziewaliśmy, trudny i zacięty. Pierwszą połowę graliśmy tak, jak sobie życzyliśmy. Spokojnie czekaliśmy na swoje szanse. Strzeliliśmy gola, ale na przerwę schodziliśmy nie do końca zadowoleni, bo nie udało nam się utrzymać prowadzenia. Początek drugiej połowy to był duży kryzys, przede wszystkim fizyczny, kiedy było widać, że drużyna walczy ze sobą. To spotkanie jest dowodem, że w życiu nie trzeba się poddawać, tylko szarpać do końca i dawać z siebie wszystko, a jest szansa, że przyjdzie nagroda, tak jak do nas przyszła w ostatniej sekundzie – powiedział trener Legii Aleksandar Vuković.
– Ten gol bardziej by cieszył gdyby dał nam punkty. Niestety w ostatniej sekundzie Legia zdobyła bramkę i bardzo nas boli ta porażka. Zasłużyliśmy przynajmniej na remis. W końcówce obu zespołem dawał się we znaki ta wysoka temperatura i wystarczyło być ostrożnym przy stałych fragmentach. Niestety nie udało się. W takich sytuacjach powinniśmy odgrywać piłkę na połowę przeciwnika. Tam powinna toczyć się gra, a nie przed naszym polem karnym – stwierdził Michal Papadopulos.
– Jest w nas duża złość. W ostatnich sekundach tracimy bramkę, a moim zdaniem mogliśmy ten mecz wygrać. To bardzo boli. Myślę, że dzisiaj będziemy wkurzeni, ale przeanalizujemy to spotkanie i od jutra zaczynamy przygotowania do piątkowego starcia w Gdyni – powiedział obrońca Korony daniel Dziwniel.