Tegoroczny nabór w Politechnice Świętokrzyskiej był nieco słabszy niż w roku ubiegłym. Uczelni zostało około 300 wolnych miejsc.
Jak mówi profesor Artur Maciąg, prorektor do spraw studenckich i dydaktyki w Politechnice Świętokrzyskiej, nieco pomogła kończąca się właśnie rekrutacja uzupełniająca. Ale uczelnia ciągle dysponuje dużym limitem miejsc. Profesor Artur Maciąg tłumaczy, że z tego względu Politechnika Świętokrzyska zdecydowała się pójść na rękę kandydatom, którzy zostali zakwalifikowani, ale z jakichś względów nie mogli potwierdzić chęci studiowania i donieść wymaganych dokumentów w wyznaczonym terminie.
– Przedłużyliśmy termin składania dokumentów. Bo mieliśmy w ubiegłym roku dużo przypadków, że ktoś sobie zapomniał o terminie, ktoś inny musiał wyjechać i nie zostawił upoważnienia. Dlatego nawet osoby z pierwszej rekrutacji mogą jeszcze donosić świadectwa – zapewnia prorektor.
Po raz pierwszy w historii zakwalifikowani kandydaci będą mogli dostarczyć dokumenty aż do końca września.
29 lipca uczelnia uruchomi kolejny etap naboru. Dla studentów przygotowano 19 kierunków i ponad 60 specjalizacji. Profesor Artur Maciąg nie ukrywa, że Politechnika Świętokrzyska czeka też na osoby, które zdadzą poprawkową maturę oraz tych, którzy nie dostaną się na uczelnie w większych miastach. Prorektor nie zgadza się z twierdzeniem, że będą to słabi studenci.
– Z doświadczenia wiem, że czasami przychodziły osoby ze słabymi wynikami maturalnymi, a później szybko nadrabiały te zaległości. Wszystko zależy od tego, czy chce się im pracować. Natomiast rzeczywiście, z osobami mającymi dobre świadectwa na początku pracuje się lepiej, bo są lepiej przygotowane do studiów – mówi profesor Artur Maciąg.
Ostateczny wynik rekrutacji będzie znany pod koniec września.