Za niespełna miesiąc skończy 28 lat, na koncie ma 184 mecze w Ekstraklasie i kontrakt z Koroną ważny do końca czerwca przyszłego roku. W zeszłym sezonie wystąpił jedynie w siedemnastu spotkaniach pierwszego zespołu, ale był chwalony przez trenera Gino Lettieriego za profesjonalne podchodzenie do swoich obowiązków.
Piotr Malarczyk, bo o nim mowa, w maju dowiedział się, że w klubie nie ma już dla niego miejsca, a od poniedziałku trenuje z trzecioligowymi rezerwami Korony.
– Nie uczestniczyłem w żadnym treningu pierwszego zespołu, nie pojechałem również na zgrupowanie do Opalenicy. Sytuacja nie jest dla mnie komfortowa. Nie chciałem się w niej znaleźć i nigdy nie dałem pretekstu do tego, żeby tak się stało. Ciężko powiedzieć co będzie dalej. Otrzymałem kilka propozycji. Te konkretniejsze były jednak zbyt egzotyczne i nie byłem nimi zainteresowany. W tych ciekawszych zabrakło właśnie konkretów. Nie ma co ukrywać, że gdyby trafiał się dobra propozycja, to już by mnie w Koronie nie było. Myślę, że wciąż mogę grać na wysokim poziomie i nie borę na razie pod uwagę ofert z I ligi – powiedział wychowanek kieleckiego klubu.
Piotr Malarczyk zadebiutował w Ekstraklasie w październiku 2010 roku w spotkaniu Korony z Wisłą Kraków. W sumie na najwyższym szczeblu rozegrał w „żółto-czerwonych” barwach 148 meczów.