Kolejny świadek zeznawał w procesie byłego starosty opatowskiego Bogusława Włodarczyka z PSL. Chodzi o sprawę oszustw przy remoncie miejscowego szpitala.
Oprócz byłego starosty na ławie oskarżonych zasiada była prezes powiatowej spółki medycznej „Top Medicus” Joanna Sz. oraz Jan G. były prezes zarządu dzierżawiącej szpital spółki „Twoje Zdrowie Lekarze Specjaliści” w Katowicach. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Kielcach.
Podczas dzisiejszej rozprawy zeznawał menadżer firmy z Lublina, która była odpowiedzialna za remont trzeciego piętra opatowskiej lecznicy. Jak zaznaczał świadek początkowo firma miała wykonać tylko prace związane z montażem instalacji elektrycznej, jednak w kolejnych etapach zaproponowano jej rozszerzenie zakresu usług także o pozostałe prace budowlane.
Świadek stwierdził, że problemy z płatnościami za wykonaną pracę zaczęły się kilka miesięcy po rozpoczęciu robót. Mimo tego przedstawiciele spółki zarządzającej szpitalem, a także starosta zapewniali, że finansowanie inwestycji nie jest zagrożone. Firma „Twoje Zdrowie” miała na ten cel otrzymać kredyt bankowy z poręczenia powiatu, na opłacenie firm remontowych. Jednak pożyczka nigdy nie doszła do skutku.
– Mieliśmy zapewnienia starosty o tym, że spółka bez problemu dostanie kredyt na zapłatę zobowiązań. My jako przedsiębiorcy byliśmy utwierdzeni w przekonaniu, że urząd starosty jest wiarygodny – dodaje.
Świadek podkreślał, że w momencie przeciągających się problemów z regulowaniem na bieżąco płatności starosta Bogusław Włodarczyk postawił ultimatum, że jeśli prace budowlane nie zostaną zakończone, firma nie dostanie żadnych pieniędzy.
– Następnie pan starosta zaproponował, że pomoże mi finansowo w dokończeniu remontu i przekaże mi pieniądze potrzebne do tego celu w postaci oprocentowanych pożyczek. Starosta twierdził, że były to jego prywatne pieniądze, których jednak nie może przekazywać osobiście dlatego otrzymywałem je od osób trzecich – dodaje.
Łącznie w ten sposób starosta przekazał świadkowi łącznie około pół miliona złotych. Wszystkie te pieniądze zostały przeznaczone na sfinansowanie remontu. Było to jednak za mało ponieważ wykonane prace kosztowały 3 miliony złotych. W związku z tym jego firma poniosła straty w wysokości około 2 milionów złotych.
Podejrzanym w procesie grozi do 10 lat pozbawienia wolności.