PGE Vive przegrało mecz o trzecie miejsce Final Four Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych z Barceloną 35:40 (16:20). Tym samym kielczanie pierwszy raz w historii swoich występów w tych rozgrywkach zajęli czwartą pozycję.
Początek spotkania bez wskazania na którykolwiek z zespołów. Po 5 minutach Barcelona prowadziła 4:3, ale doskonale między słupkami spisywał się Cupara, który w tym czasie zaliczył już 3 udane interwencje. Minutę później Perez de Vargas obronił rzut Kulesza, a w odpowiedzi kieleckiego bramkarza pokonał Fabregas i „Galaticos” prowadzili już dwoma trafieniami (5:3).
„Żółto-biało-niebiescy” coraz częściej mieli problemy, żeby pokonać golkipera Barcy i dzięki trafieniom Victora Tomasa i Diki Mema, Hiszpanie powiększyli przewagę (7:4). W bramce PGE Vive dwoił się i troił Cupara, ale kieleccy obrońcy nie zbierali piłek odbitych przez swojego bramkarza. W 12 minucie Cupara obronił rzut karny egzekwowany przez Ilicia, ale w odpowiedzi de Vargas zatrzymał Kulesza.
Później swój marny „koncert” rozpoczęli portugalscy sędziowie, którzy najpierw odgwizdali faul Fernandeza a na ławkę kar, za dyskusję, odesłali Cindricia, a minutę później podjęli też kontrowersyjną decyzję i ukarali karą dwóch minut Jurkiewicza. Tym samym w 14 minucie PGE Vive grało w podwójnym osłabieniu. W 15 minucie kielczanie przegrywali 10:7.
Niestety w kolejnej akcji de Vargas obronił rzut Lijewskiego, w odpowiedzi Victor Tomas pokonał Cuparę i przewaga Barcelony wzrosła do 4 goli (11:7). Chwilę później w ofensywie pomylił się Cindrić, a Palmarsson zdobył gola. Przegrywaliśmy 7:12. W 18 minucie za faul na Karaloku na ławkę kar odesłany został Entrerrios, a rzut karny na bramkę zamienił Moryto. Kielczanie grali w przewadze. W 19 minucie kolejny „popis” dali portugalscy arbitrzy, którzy chyba chcieli grać główne skrzypce w tym spotkaniu. Sam na sam wychodził Moryto, został sfaulowany przez jednego z defensorów Barcy, sędziowie odgwizdali co oczywiste rzut karny, ale nie odesłali zawodnika na ławkę kar. Po 20 minutach Hiszpanie prowadzili 14:10.
Od 23 minuty PGE Vive znów grało w podwójnym osłabieniu. Najpierw na ławkę kar odesłany został Jachlewski, a chwilę później Fernandez. Minutę później Entrerrios faulował Moryte i zawodnik Barcelony również został odesłany na ławkę kar.
W 26 minucie Cuparę pokonał Andresson i przewaga Hiszpanów wzrosła do 5 bramek (18:13). Do przerwy kielczanie zdołali jeszcze zniwelować startę do czterech trafień (20:16 dla Barcelony).
Początek drugiej połowy do gra bramka za bramkę. W 36 minucie na ławkę kar po raz drugi powędrował Fernandez, a PGE Vive grało w osłabieniu. Niestety ten okres gry kielczanie przegrali 1:3 i w całym meczu, w 38 minucie na tablicy wyników widniał wynik 27:21 dla Barcelony.
W 42 minucie dwa trafienia zanotował Alex Dujszebajew i strata Vive znów zmalała do 4 goli (26:30). Katalończycy zaczęli się coraz częściej mylić w ofensywie, co skrzętnie wykorzystał Karalok i PGE Vive w 45 minucie przegrywało już tylko 27:03. Kielczanie poszli za ciosem, kolejny fragment gry wygrali 2:1 i przegrywali już tylko dwoma golami (29:31). Wtedy czas wziął Xavier Pascuala. To jednak na niewiele się zdało, bo po wznowieniu gry Filip Ivić obronił rzut Diki Mema. W odpowiedzi jednak nie trafił Moryto.
Chwilę później kolejny raz skompromitowali się sędziowie, którzy nie odgwizdali kroków Victora Tomasa, który pokonał Ivicia. Kielczanie zaczęli walczyć o swoje racje, przez co ukarany został Uros Zorman, drugi trener PGE Vive. Oznaczało to, że mistrz Polski stracił piłkę oraz… jednego zawodnika na dwie minuty. Gra w osłabieniu przedszkodziła kielczanom, którzy w 50 minucie znów przegrywali 4 trafieniami (29:33). Na domiar złego rzutu karnego nie wykorzystał Alex Dujszebajew. W 51 minucie to jednak Barcelona grała w podwójnym osłabieniu (dwa faule i błąd w ustawieniu)! To jednak w żaden sposób nie przeszkodziło Katalończykom zremisować tego fragmentu gry 2:2!
W 55 minucie fatalnie w ofensywie pomylił się Cindrić. W odpowiedzi trafił Fabregaz i sytuacja PGE Vive stała się fatalna. „Żółto-biało-niebiescy” jednak nie myśleli o tym, żeby odpuścić. Dwa trafienia zanotował Moryto i kielczanie znów wrócili do gry (37:34 dla Barcelony w 57 minucie).
Niestety w kolejnej akcji faulował Mamić. Katalończycy mieli rzut karny, który zamienili na bramkę, a PGE Vive znów grało w osłabieniu. Chwilę później zatrzymany został Janc i stało się jasne, że kielczanie przegrają ten mecz. Ostatecznie Barcelona wygrała 40:35.
PGE Vive Kielce – Barca Lassa 35:40 (16:20)
PGE Vive Kielce: Vladimir Cupara, Filip Ivic – Bartłomiej Bis, Alex Dujshebaev 5, Julen Aginagalde, Mateusz Jachlewski 1, Blaz Janc 4, Krzysztof Lijewski 1, Mariusz Jurkiewicz, Władysław Kulesz 3, Arkadiusz Moryto 10, Marko Mamic 1, Luka Cindric 3, Angel Fernandez Perez 1, Arciom Karalek 6.
FC Barcelona Lassa: Gonzalo Perez de Vardas, Kevin Moller – Victor Tomas 5, Raul Enterrios 3, Cedric Sorhaindo, Lasse Andersson 2, Aitor Arino, Timothey N’guessan, Aleix Gomez 2, Thiagus Petrus, Jure Dolenec 7, Dika Mem 8, Gilberto Duarte 1, Nemanja Ilic 6, Aron Palmarsson 3, Ludovic Fabregas 3.
Karne minuty: PGE VIVE – 16, Barca Lassa – 18.
Sędziowali: Duarte Santos i Ricardo Fonseca (Portugalia). Widzów: 19 200.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Vladimir Cupara: myślałem, że uda nam się dogonić Barcelonę
Uros Zorman: do szczęścia zabrakło niewiele
Szczypiorniści Barcelony po meczu z PGE Vive
Talant Dujszebajew: to prawdziwe show
Janc, Moryto i Aguinagalde podsumowują Final Four
Vardar Skopje wygrywa Ligę Mistrzów
Dujszebajew najlepszym strzelcem Ligi Mistrzów, Karacić – MVP Final Four!
A TAK WYGLĄDAŁA DZIŚ STREFA KIBICA W KIELCACH: