Piłkarze ręczni PGE Vive przegrali z węgierskim Telekomem Veszprem 30:33 (13:13) w półfinale Ligi Mistrzów w Kolonii. W niedzielę kielczanie zagrają o trzecie miejsce z hiszpańską Barceloną, która w drugim półfinale okazała się słabsza od Vardaru Skopje 27:29 (19:6).
Bardzo źle zaczęło się to spotkanie dla kielczan. Już po 4 minutach Węgrzy prowadzili 4:0. Podopieczni Talanta Dujszebajewa nie mogli sforsować twardej obrony Telekomu Veszprem. Dodatkowo już w 2 minucie na ławkę kar odesłany został Mateusz Jachlewski. W 5 minucie dobrą interwencją popisał się Cupara, a chwilę później pierwszą bramkę dla Vive zdobył Alex Dujszebajew.
Niestety gra kielczan w ofensywie na początku spotkania się nie kleiła. „Żółto-biało-niebiescy” popełniali sporo błędów w ataku, byli bardzo niedokładni. Na domiar złego w 9 minucie Blaz Janc zmarnował rzut karny – piłkę odbił Strebik. Niedokładni w ofensywnie byli także – całe szczęście – Węgrzy. W 10 minucie na tablicy wyników widniał wynik 5:2 dla Veszprem.
W 13 minucie kielczanie mieli ogromną szansę na to, żeby zmniejszyć swoją stratę. Świetną interwencją kolejny raz popisał się Cupara, z kontrą pobiegł Jachlewski, ale znów doskonale pomiędzy słupkami zachował się Strebik. Całe szczęście Vive utrzymało się przy piłce i kilka chwil później bramkarza Veszprem pokonał Kulesz, zmniejszając stratę do 2 trafień (7:5 dla Veszprem). Później swoich szans na kolejce zmniejszenie strat mieli Aginagalde i Cindrić, ale doskonale w bramce spisywał się Strebik.
W 20 minucie bramkę zdobył Marko Mamić i Vive przegrywało już tylko jednym trafieniem (7:8). Przy okazji interwencji kielecki zawodnik zahaczył przypadkowo Strebika, który złapał się za kostkę i w asyście fizjoterapeuty musiał opuścić parkiet. W jego miejsce między słupki wszedł Roland Mikler.
Kolejne dwa trafienia również były autorstwa kieleckich zawodników (Arkadiusz Moryto i Angel Fernandez) i w 22 minucie nasi zawodnicy pierwszy raz w tym meczu wyszli na prowadzenie! Trener Veszprem wziął czas, ale po wznowieniu gry podczas rzutu pomylił się Tonnesen. W odpowiedzi „kosmicznym” trafieniem z obrotu popisał się Alex Dujszebajew (10:8 dla Vive).
W ostatnich minutach pierwszej części gry mieliśmy niesamowite tempo. Akcja za akcję, bramka za bramkę. Nikt tutaj nie cofał ręki. W 25 minucie rzut Kulesza obronił Mikler, a w odpowiedzi Ilić pokonał Cuparę i znów mieliśmy remis (11:11). Później w ataku pomylili się podopieczni Talanta Dujszebajewa i w 27 minucie, były zawodnik Vive, Manuel Strlek znów wyprowadził Węgrów na prowadzenie (13:12). W odpowiedzi bramkę zdobył Mamić. Później swoje szanse zmarnowali Karalek (Vive) i Tonnesen (Veszprem). Do przerwy mieliśmy remis (13:13).
Druga część gry rozpoczęła się lepiej dla Veszprem. Węgrzy po 5 minutach prowadzili już dwoma trafieniami – 17:15. Kielczanie jednak nie mieli zamiaru odpuszczać i już za chwilę kolejny raz mieliśmy remis – 18:18.
W 38 minucie Manuel Strlek pomylił się z rzutu karnego. Chwilę później nerwowo nie wytrzymał Blagotinsek, który uderzył w twarz Kulesza. Sędzia po wideoweryfikacji pokazał zawodnikowi Veszprem czerwoną kartkę. Niestety następnie macedoński arbitrzy popełnili błąd – najpierw nie odgwizdali faulu na rzucającym Cindriciu, a potem odesłali kontrowersyjnie na ławkę kar Alexa Dujszebajewa. W związku czym obydwa zespoły były osłabione. Niestety brak Alexa bardzo zdeprymował „żółto-biało-niebieskich”. Podopieczni Talanta Dujszebajewa zaczęli popełniać mnóstwo błędów w ataku, dzięki czemu Węgrzy rzucili cztery bramki z rzędu (22:18 dla Veszprem). Na szczęście serię przerwał Karalek, który pokonał Miklera.
Kielczanie próbowali gonić wynik, niestety koncertowo w ataku grało Veszprem. Wrażenie robiło główne szybkie wznowienie od środka gry przez Węgrów. Na wyróżnienie zasługiwał szczególnie Nenadić, który praktycznie każdy rzut zamieniał na bramkę. Po kieleckiej stronie rozkręcił się natomiast Cindrić, który w pierwszej połowie nie zdobył żadnego gola.
W 51 minucie Miklera dwa razy pokonał Janc i strata PGE Vive zmalała do jednej bramek (27:28). Kielczanie znów uwierzyli w awans do finału.
W 55 minucie na dwie minuty na ławkę kar za faul na Jancu odesłany został Terzić. Niestety później rzut Alexa Dujszebajewa nie wpadł do siatki. Następnie Nenadić pokonał Cuparę z rzutu karnego i sytuacja Vive była bardzo ciężka. Kielczanie poczuli tremę i w kolejnej akcji zgubili piłkę w ataku. W odpowiedzi Cuparę pokonał Lekai i stało się jasne, że PGE Vive w niedzielę zagra o brąz.
Kielczanie próbowali jeszcze dogonić Veszprem, ale niestety to było za mało na doskonale dziś dysponowanych Węgrów. Na domiar złego w ostatnich sekundach spotkania Mikler obronił rzut karny egzekwowany przez Alexa Dujszebajewa.
Przegrana oznacza, że PGE Vive zagra w niedzielę w meczu o trzecie miejsce z Barceloną, która w drugim półfinale okazała się słabsza od Vardaru Skopje 27:29 (19:6). Początek tego spotkania o godzinie 15.15. Finał o 18.00.
PGE VIVE Kielce – Telekom Veszpem 30:33 (13:13).
PGE VIVE Kielce: Vladimir Cupara, Filip Ivic – Alex Dujshebaev 6, Władysław Kulesz 3, Arciom Karalek 5, Marko Mamic 2, Mateusz Jachlewski 1, Mariusz Jurkiewicz 1, Arkadiusz Moryto 2, Angel Fernandez Perez 1, Bartłomiej Bis, Julen Aginagalde, Blaz Janc 4, Krzysztof Lijewski, Luka Cindric 5.
Telekom Veszprem: Arpad Sterbik, Roland Mikler – Manuel Strlek 4, Dragan Gajic 5, Laszlo Nagy 3, Momir Ilic 1, Kent Tonnesen 2, Blaz Blagotinsek 2, Petar Nenadic 12, Mate Lekai 4, Dejan Manaskow, Andreas Nilsson, Gasper Marguc, Mirsad Terzic, Kentin Mahe, Borut Mackovsek.
Karne minuty: PGE VIVE – 4, Veszprem – 8. Czerwona kartka: Blaz Blagotinsek (Telekom Veszprem, za faul, 40. minuta)
Sędziowali: Slave Nikolov i Gjorgij Nachevski (Macedonia). Widzów: 19 200.