Setki osób żegnały dziś Zdzisława Synowca, strażaka z Ochotniczej Straży Pożarnej w Woli Jachowej, który odniósł ciężkie obrażenia podczas akcji ratowniczo-gaśniczej.
W nocy 11 maja strażacy gasili pożar budynku gospodarczego w Radlinie. W pomieszczeniu znajdowały się butle z acetylenem, które schładzali i wynosili z budynku. Nagle jedna z nich wybuchła raniąc dwóch strażaków – ochotników. Zdzisław Synowiec w stanie ciężkim trafił do szpitala. Mimo starań lekarzom nie udało się go uratować. Zmarł 22 maja.
Robert Sabat, zastępca komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach, powiedział, że odszedł bardzo zaangażowany i świetnie wyszkolony strażak. Dodał, że ratownicy ślubują nieść pomoc w ratowaniu mienia, zdrowia i życia innych, nie bacząc na własne. Zdzisław Synowiec rotę przysięgi wypełnił do końca.
Jak mówili mieszkańcy Woli Jachowej, trudno było znaleźć człowieka bardziej zaangażowanego w działania jednostki OSP. Dla niego nie było ważne, jaki jest dzień tygodnia, czy jest to dzień powszedni czy święto. Niezależnie od pory dnia i roku, gdy zawyła syrena zawsze stawiał się w jednostce.
Zdzisław Synowiec wychował nowe pokolenie strażaków – jego córka również jest członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Woli Jachowej, syn studiuje w Wyższej Szkole Pożarniczej.