Nie widać końca budowy ekspresowej siódemki na odcinku Chęciny – Jędrzejów. Główna trasa warunkowo oddana została do użytku pod koniec ubiegłego roku. Wykonawca – włoska firma Salini powinien zakończyć budowę rok wcześniej, tymczasem do dziś nie ma wybudowanych wszystkich dróg dojazdowych, mostu w Brzegach i parkingów.
Firma Salini wróciła na teren robót po zimowej przerwie, zwiększając liczbę pracowników. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma jednak wątpliwości czy to wystarczy. Dodatkowym problemem jest fakt, że cierpliwość tracą okoliczni mieszkańcy, ponieważ nie mają jak dojechać do swoich domów, ani włączyć się do ruchu na „siódemce”.
– Po prostu nie widać, by cokolwiek było robione. Prace ciągną się od kilku lat, a podjazdów jak nie było, tak nie ma. By dojechać do Krakowa, gdzie pracuję, muszę jechać bocznymi drogami i wjeżdżać na S7 dopiero za Brzegami, podobnie wielu moich sąsiadów – mówi jeden z mieszkańców.
Jak mówi Jan Krynicki z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, przed przerwą zimową na odcinku pracowało około 30 pracowników. Po przerwie, zgodnie z zapowiedziami, liczba ta zwiększyła się do prawie 100. Rzecznik zaznacza jednak, że według analiz Generalnej Dyrekcji mogą to być wysiłki niewystarczające do zakończenia prac w terminie.
– Zgodnie z naszymi analizami, aby wykonawca mógł dotrzymać kolejne terminy na odcinku S7 musiałoby pojawić się co najmniej 300 pracowników. Aby dopilnować wykonawcę generalna dyrekcja ustanowiła zewnętrznego nadzorcę, którego zadaniem jest monitorowanie postępu prac – dodał rzecznik.
Zgodnie z poprawkami do ostatniej umowy – budowa ostatecznie powinna zakończyć się za rok.