Urząd marszałkowski planuje budowę biurowca, który pomieści wydziały rozproszone obecnie w kilku miejscach Kielc. Urzędnicy sprawdzają, czy zgodnie z przepisami taki obiekt może powstać przy głównej siedzibie urzędu, od strony ulicy Targowej, w miejscu po dawnej bibliotece wojewódzkiej. Budynek miałby składać się z parteru i siedmiu pięter.
Inwestycja byłaby dość kosztowna. Wicemarszałek Renata Janik szacuje, że pochłonęłaby około 30 milionów złotych, ale na dłuższą metę byłaby bardziej opłacalna, niż wynajmowanie pomieszczeń. Po wybudowaniu biurowca, urząd mógłby zrezygnować ze wszystkich komercyjnych lokali. Dla przykładu, przy ulicy Sienkiewicza w dwóch różnych kamienicach są zlokalizowane departamenty odpowiadające za fundusze unijne.
– Rocznie płacimy za wynajmowanie pomieszczeń około 3 milionów złotych plus milion złotych za zużyte media. W nowym biurowcu stworzylibyśmy salę na posiedzenia sejmiku, moglibyśmy też organizować spotkania komisji, które odbywają się dość często – mówi Renata Janik.
Wicemarszałek szacuje, że inwestycja zwróciłaby się w ciągu kilku-, kilkunastu lat.
– Będziemy mieć swój obiekt. Tymczasem dziś stoi tam brzydki budynek biblioteki, który jest w zasadzie ruiną. A szkoda nie wykorzystać tego miejsca – dodaje.
Wicemarszałek podkreśla, że wbrew niektórym opiniom, nie wchodzi w grę utworzenie tam siedziby Świętokrzyskiego Centrum Innowacji i Transferu Technologii, bo powinien on znajdować się bliżej Politechniki Świętokrzyskiej.
Renata Janik zaznacza także, że województwo złożyło pismo u prezydenta Kielc o przekazanie działki w tak zwanym trójkącie bermudzkim przy alei IX Wieków Kielc, ale budowa w tym miejscu ŚCIT-u jest tylko jedną z rozpatrywanych lokalizacji.