Pracownicy jednej z największych firm funkcjonujących w Starachowicach grożą strajkiem. Załoga PKC Group, które produkuje wiązki elektryczne do samochodów, żąda podwyżek płac. Rozmowy w tej sprawie toczą się już od ubiegłego roku, a w tym tygodniu mają zapaść ostateczne decyzje.
Jan Seweryn, przewodniczący NSZZ Solidarność Man Bus, PKC i Apleona zaznacza, że płace w firmie PKC są niewielkie, a podwyżki, o które walczą związki zawodowe nie zaspokoją w pełni oczekiwań pracowników, ale zarząd spółki nie chce się zgodzić nawet na symboliczny wzrost wynagrodzeń.
Początkowo związki zażądały 150 złotych włączonych do pensji zasadniczej w każdej grupie płacowej. Zarząd utrzymuje, że firmy na to nie stać. Po negocjacjach, najbardziej wydaje się podwyżka o 110 złotych, które będą wliczane do podstawy wynagrodzenia.
Początkujący pracownik w PKC Group dostaje minimalną pensję krajową, po trzech miesiącach przechodzi do kolejnej grupy płacowej, która zarabia ponad 2400 złotych brutto. Pracownicy mają także prawo do premii frekwencyjnej, która wynosi maksymalnie 13 procent wynagrodzenia. Jest ona jednak pomniejszana, ze względu na nieobecność z powodu choroby, niewykonanie norm czy zbyt wolną pracę.
PKC ma trzech właścicieli z kapitałem niemieckim, fińskim i indyjskim. Zatrudnionych jest w niej niej 2200 osób i dodatkowo kilkuset pracowników z agencji pracy tymczasowej. Ostatnio zatrudniono tam 30 Litwinów, a w planach jest przyjęcie do stu obywateli Indii. Wielu dotychczasowych pracowników, odeszło z zakładu.
W PKC pracują głównie kobiety. Jan Seweryn liczy na to, że w piątek zostanie podpisane porozumienie z zarządem PKC, a pracownicy otrzymają podwyżki. Ostateczne decyzje poznamy za dwa dni.