W czwartek, 2 maja, w okolicach Czarnieckiej Góry w powiecie koneckim, zaginął kangur. Właściciel zwierzęcia prosi o pomoc w jego odnalezieniu. Liczy się czas. Kangur jest bardzo płochliwy. Za jego schwytanie przewidziana jest nagroda.
Kangur od roku mieszkał na prywatnej posesji. Jak mówi jego właściciel, mało kto o nim wiedział. Tymczasem, w czwartek nad ranem ktoś otworzył ciężką furtkę i wypuścił torbacza. Jak tylko zauważono nieobecność zwierzęcia, od razu rozpoczęły się poszukiwania. Właściciel zgłosił też zaginięcie kangura na policję.
– Od rana nie mieliśmy żadnej potwierdzonej informacji. Wiemy, że wczoraj cały dzień przebywał koło drogi Stąporków - Końskie. Kilkanaście minut temu dostałem informacje z komisariatu w Końskich, że ktoś zadzwonił z wiadomością, że zwierzę jest w okolicach Końskich, ale policjant nie był w stanie powiedzieć, w którym, dokładnie miejscu, więc nie byłem w stanie zweryfikować tej informacji – mówił w piątek, koło godziny 20.00.
Zaginiony kangur nie jest dużym zwierzęciem. Ma maksymalnie 80 centymetrów wysokości. Jest przy tym bardzo płochliwy. Może go przestraszyć nawet ptaszek. Dlatego, jeśli ktoś go zauważy, nie należy do niego próbować podchodzić, gonić, wykonywać gwałtownych ruchów.
– Boję się, że go zagryzie jakieś zwierzę, albo przestraszony wbiegnie na jezdnię i spowoduje wypadek – mówi właściciel.
Dla osoby, która pomoże złapać zwierzę, właściciel przewidział nagrodę.
– Niestety zdaję sobie sprawę, że ciężko go będzie schwytać. Dlatego poszukuję też weterynarza, który w sytuacji, gdy już znaleźlibyśmy kangurka, podałby mu środek nasenny – wyjaśnia.
Dodaje, że i te poszukiwania są niezwykle trudne.
– Jestem bezradny – przyznaje.
Mimo to, nie ustaje w poszukiwaniach. Pod numerem telefonu: 608-254-225 czeka na potwierdzone informacje od osób, które widziały małego torbacza.