Ponad 200 osób wzięło udział w manifestacji poparcia dla strajkujących nauczycieli, która odbyła się w środę wieczorem przed kieleckim ratuszem. Uczestnicy, wśród których byli również uczniowie kilkukrotnie przeszli wokół Rynku. Pani Ewa, która przyszła poprzeć protestujących nauczycieli mówi, że nie podoba jej się reforma oświaty wprowadzana przez rząd.
– Rząd doprowadzi polską oświatę do ruiny. Nie wiem po co został zepsuty dobrze funkcjonujący system – mówi.
Na Rynek przyszło też kilkunastu kieleckich maturzystów przeciwnych strajkowi. Młodzi ludzie twierdzą, że protestujący za nic mają dobro swoich uczniów. W efekcie ciągle nie wiadomo czy matury w ich szkołach w ogóle się odbędą.
– Nauczyciele z nami nie rozmawiają na ten temat. Najpierw nie chcą wystawiać nam ocen, teraz nie wiadomo czy odbędą się rady, na których będziemy klasyfikowani. Nie dość, że jesteśmy ignorowani przez strajkujących, to w praktyce staliśmy się ich zakładnikami w rozgrywce z rządem – twierdzą maturzyści.
Tomasz Kościak, nauczyciel z V Liceum Ogólnokształcącego im. księdza Piotra Ściegiennego uważa, że swoje obawy młodzi ludzie powinni przekazać przedstawicielom rządu. Być może wówczas będą oni bardziej skłonni do porozumienia z nauczycielami. Postulaty strajkujących dotyczą podwyżki płac, ale Tomasz Kościak twierdzi, że strajk na pewno będzie przyczynkiem do pozytywnych systemowych zmian w edukacji.
Na jutro zaplanowano kolejne spotkanie wicepremier Beaty Szydło z przedstawicielami strajkujących nauczycieli. Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń pracowników oświaty. Z kolei strona rządowa oferuje 15-procentową podwyżkę w tym roku.