Czy dzieci z gminy Bałtów od nowego roku szkolnego będą uczyć się w lepszych warunkach? Chcą tego wszyscy, ale na drodze do spełnienia tych postulatów mogą stanąć bezlitosne formalności. Samorząd nie dotrzymał terminu powiadomienia kuratora i rodziców uczniów o przeniesieniu nauki do placówki po byłej szkole rolniczej w Bałtowie.
Wójt Hubert Żądło wyjaśnia, że remont budynku, który rozpoczął się w 2017 roku, nieustannie się przedłuża. W dalszym ciągu poprawiane są elementy, które nie spełniają wymagań. Prace utrudnia fakt, że remontowana szkoła znajduje się na terenie objętym nadzorem konserwatora zabytków. Według przepisów, samorząd powinien do końca lutego podjąć uchwałę intencyjną w tej sprawie. Nie zrobił tego jednak, ponieważ inwestycja wciąż nie była odebrana.
– Gdyby gmina rozpoczęła procedurę i gdyby okazało się, że nie mamy odbiorów na czas przeprowadzki, to złamalibyśmy prawo, bo nie moglibyśmy uczyć ani w starym, ani w nowym budynku – tłumaczy wójt. Dodaje jednocześnie, że była możliwość podania obu budynków jako miejsce nauki, jednak wówczas trzeba byłoby utrzymywać dwa budynki.
Przewodniczący rady gminy Leszek Smoliński twierdzi, że uchwała intencyjna, którą rada powinna podjąć do końca lutego nie była zobowiązująca. Dodaje jednak, że wszyscy będą się starać, aby dzieci od 1 września uczyły się w wyremontowanej placówce. – Nie myli się tylko ten, co nic nie robi – określa zaistniałą sytuację Leszek Smoliński.
Sytuacja jest trudna – nie ma wątpliwości świętokrzyski kurator oświaty Kazimierz Mądzik, który deklaruje ewentualne rozmowy z ministerstwem. Dodaje, że byłoby kuriozum, gdyby świeżo wyremontowany budynek stał pusty.
Budynek szkoły, w której teraz uczą się dzieci jest w bardzo złym stanie technicznym. Od 2010 roku nadzór budowlany zabronił korzystać z pierwszego piętra. Radni opozycyjni, jak i wójt uważają, że stan budynku starej szkoły może być przesłanką do przeniesienia dzieci do nowego lokum.
Remont budynku po byłej szkole rolniczej kosztował ok. 10 milionów złotych.