Kielecka Straż Miejska zamierza wymienić centralę telefoniczną. Obecna, która została zainstalowana prawie 15 lat temu, jest awaryjna. Nie ma też wszystkich nowoczesnych funkcji. Stąd docierają sygnały od mieszkańców, że często nie można się dodzwonić np. pod numer alarmowy.
– Nie oznacza to, że nie ma na dyżurze strażnika – poinformował Władysław Kozieł, komendant kieleckiej Straży Miejskiej.
Nie ma np. funkcji informującej, że linia jest zajęta. W komendzie są dwie linie miejskie i telefon alarmowy 986.
– W przypadku, gdy jest jeden operator nie ma możliwości odebrania telefonu z drugiej linii. W słuchawce pojawia się tylko komunikat, że jesteś pierwszy w kolejce. Po kilku powtórzeniach rozmowa jest odrzucana – powiedział komendant.
Dodał, że w przypadku zgłoszeń od mieszkańców rozmowa może trwać minutę lub dwie, ale czasem jest to kilka lub kilkanaście minut. Dlatego dzwoniący mogą mieć wrażenie, że nikt nie dyżuruje.
15 lutego komendant spotka się z przedstawicielami jednej z firm, która przygotuje wstępny kosztorys zakupu centrali telefonicznej.