PGE Vive nie zmienia swoich sportowych planów. Pomimo kontuzji wielu zawodników nadal chce zdobyć tytuł Mistrza Polski, a także znaleźć się w finale Ligi Mistrzów. Jak powiedział trener drużyny Talant Dujszebajew kontuzje są częścią sportowego życia.
– My nie załamujemy rąk i nie płaczemy. Zawsze zdarzają się wypadki, nigdy nie jest tak, że trener może korzystać ze wszystkich zawodników. Tym razem mamy kilku kontuzjowanych szczypiornistów, poza tym reprezentanci Hiszpanii odpoczywają po mistrzostwach świata. Obecnie rozgrywki są dużo bardziej intensywne. Drużyna gra w roku około 80 meczów. Dawniej było to 65 -70 spotkań. To wymaga szczególnego przygotowania, ale może być także powodem kontuzji – dodał Dujszebajew.
Trener uważa jednak, że cele pozostają takie same. To wygrana w mistrzostwach Polski i zdobycie 2. miejsca w grupie Ligii Mistrzów, co znacznie ułatwia wejście do finału tych rozgrywek.
– Chcemy tak, jak kilka lat temu poczuć atmosferę Final Four. Chcemy podobnie, jak w 2016 roku cieszyć się z bycia najlepszą drużyną Europy. Zespół ma charakter i mentalność zwycięzcy. Nawet, gdy brakuje niektórych zawodników inni potrafią się zmobilizować i grać jak równy z równym z najlepszymi klubami – powiedział trener.
Te same cele stawia prezes klubu Bertus Servaas. Pytany o budżet i możliwości pozyskania nowych sponsorów potwierdził, że prowadzone są negocjacje z dużym inwestorem, który mógłby wspomóc klub. Nie chciał jednak ujawnić szczegółów. Ma jednak nadzieję, że kontrakt zostanie podpisany do 10 lutego. Bertus Servaas liczy także na pomoc miasta. Wierzy, że Rada Miasta zagłosuje za poprawką do budżetu prezydent Wenty, który na promocję miasta przez sport chce przekazać dla Vive 2,5 miliona złotych. Nie chcemy, by miasto było udziałowcem klubu, ale żeby pomagało mu finansowo wykorzystując jego sukcesy i pozycję, także do promocji Kielc – dodał prezes.