Szwajcaria Bałtowska udostępniła stok dla amatorów białego szaleństwa. Już godzinę przed uruchomieniem wyciągów pojawili się pierwsi narciarze. Wśród nich Dariusz Firlej z Warszawy, który na nartach jeździ od 30 lat. Jak mówi – Szwajcaria Bałtowska, to dla niego domowy stok, mimo że musi dojechać niemal 200 kilometrów.
– Na ten pierwszy śnieg czekałem bardzo długo, bo cały rok – mówi gość ze stolicy.
Dodaje, że wykupił 3 godziny i ten czas pozwoli zaspokoić głód jazdy na nartach.
W Bałtowie nie brakło rodzin z dziećmi. Lena z Ostrowca Świętokrzyskiego na narty przyjechała z tatą. Jak mówi – nie mogła doczekać się chwili, kiedy znów będzie mogła poszusować.
– Nie lubię sportów letnich, a narty bardzo lubię. Wcale nie jest zimno – mówi młoda ostrowczanka.
Filip Lichota, współwłaściciel Szwajcarii Bałtowskiej mówi, że satysfakcją jest dla niego to, że ośrodek jako pierwszy w regionie udostępnił zaśnieżony stok. Dodatkowo pogoda dla narciarzy jest doskonała.
– Mróz i słońce, to idealne komponenty do tego, aby jak najlepiej przygotować stok dla narciarzy – mówi Filip Lichota.
W sobotę dostępne były wyciągi orczykowe i dwie trasy zjazdowe. W niedzielę prawdopodobnie uruchomiony zostanie wyciąg krzesełkowy.