W 16. kolejce LOTTO Ekstraklasy Korona Kielce pokonała na „Suzuki Arenie” 4:2 Górnika Zabrze.
W porównaniu do poprzedniej kolejki, w której Korona zwyciężyła 1:0 z Piastem Gliwice, trener Gino Lettieri zdecydował się na dwie zmiany w wyjściowej jedenastce – w miejsce Łukasza Kosakiewicza i Mateusza Możdżenia od pierwszych minut pojawili się Jakub Żubrowski oraz Michael Gardawski. W drużynie Górnika, która ostatnio zremisowała na własnym stadionie 2:2 ze Śląskiem Wrocław, trener Marcin Brosz dokonał trzech roszad – od początku spotkanie rozpoczęli Przemysław Wiśniewski, Adam Ryczkowski i Maciej Ambrosiewicz, którzy zastąpili Kacpra Michalskiego, Łukasza Wolsztyńskiego i Szymona Matuszka.
Jako pierwsi groźną akcję przeprowadzili gospodarze. W ósmej minucie Elia Soriano zgrał piłkę na siódmy metr do wbiegającego Marcina Cebuli, ale pomimo mocnego uderzenia pomocnika Korony, futbolówkę na rzut rożny zdołał wybić Tomasz Loska. Chwilę później golkiper Górnika był jednak bezradny – po wrzutce Cebuli, piłkę do siatki strzałem głową skierował Elhadji Pape Diaw i kielczanie objęli prowadzenie.
Po zdobyciu bramki gospodarze szukali kolejnych szans na podwyższenie wyniku. Dziewięć minut później, po wymianie kilku szybkich podań, z piłką w pole karne wbiegł Cebula, dograł ją do Elii Soriano, a napastnik Korony pewnie umieścił futbolówkę w siatce, podwyższając na 2:0.
Strata drugiej bramki podziałała mobilizująco na Górnika. W 19. minucie Adnan Kovacevic zagrał ręką piłkę w polu karnym, sędzia, choć nie przerwał akcji, to później po wideoweryfikacji zarządził rzut karny dla gości, który na gola zamienił Igor Angulo.
W kolejnych minutach znaczną przewagę wypracowali sobie kielczanie, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce, co chwilę konstruując groźną akcję. Szczególnie aktywny był Cebula, który w 37. minucie zdecydował się na strzał sprzed pola karnego – jego uderzenie było na tyle mocne i precyzyjne, że interweniujący Loska musiał wyciągnąć piłkę z siatki.
Pomimo dwubramkowej przewagi gospodarze próbowali jeszcze przed przerwą zdobyć kolejnego gola, co im się udało w 41. minucie. Skutecznym dryblingiem popisał się Soriano, wbiegł w pole karne i mocnym strzałem w sytuacji sam na sam z Loską podwyższył wynik na 4:1. Dla napastnika Korony była to ósma bramka w tym sezonie.
W przerwie trener Brosz zdecydował się na dwie zmiany – w miejsce Daniela Liszki i Ryczkowskiego pojawili się Łukasz Wolsztyński i Michał Koj, jednak obraz gry nie uległ większej zmianie.
W 60. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Oliver Petrak, jednak nieznacznie chybił. Kilka minut później z podobnej odległości uderzał Bartosz Rymaniak, ale piłkę zdołał opanować Loska. Goście blisko zdobycia bramki byli w 71. minucie, kiedy po szybkim kontrataku i podaniu Kamila Zapolnika do Angulo strzał Hiszpana zdołał obronić Matthias Hamrol. Identyczną akcję goście przeprowadzili pięć minut później, jednak tym razem napastnik Górnika minimalnie przestrzelił.
W ostatnim kwadransie częściej przy piłce byli gospodarze. Blisko zdobycia swojej drugiej bramki w meczu był Cebula, jednak najpierw jego strzał zablokował Dani Suarez, chwilę później skutecznie interweniował golkiper Górnika.
Kiedy wydawało się, że wynik spotkania nie ulegnie zmianie, w 89. minucie skutecznym rajdem, który ostatecznie zakończył się trafieniem, popisał się Angulo, zdobywając swojego drugiego gola w meczu. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie i z kompletu punktów cieszyli się kielczanie.
POWIEDZIELI PO MECZU:
Gino Lettieri, trener Korony: – Widzieliśmy sensacyjną pierwszą połowę spotkania. Od pierwszych minut dobrze weszliśmy w ten mecz i szybko zdobyliśmy bramki. Potem przydarzył się ten niepotrzebny karny. Na szczęście po nim nie zastanawialiśmy się długo i strzeliliśmy kolejne dwa gole. W tej pierwszej odsłonie zespół w stu procentach pokazał taką grę, jakiej oczekuję. Po przerwie już tak dobrze nie wyglądaliśmy. Można jednak nam to wybaczyć. Jak się prowadzi 4:1, to zawsze zawodnicy robią krok mniej. Pierwsza połowa była jedną z najlepszych za mojej kadencji. Nie najlepszą, bo dobrze też graliśmy z Jagiellonią, choć ostatecznie przegraliśmy mecz. Bardzo dobrze wyglądało to też z Cracovią. Najważniejsze jednak, że od pierwszej minuty było widać, że zespół chce wygrać. Było widać zaangażowanie.
Marcin Brosz, trener Górnika: – Taka pierwsza połowa spotkania nie powinna nam się zdarzyć na poziomie Ekstraklasy. Po przerwie graliśmy już tylko o zachowanie twarzy. Chcieliśmy jak najszybciej strzelić bramkę, żeby dać sobie szansę na złapanie kontaktu. Pierwsze fragmenty meczu spowodowały, że wyjeżdżamy z Kielc ze stratą czterech bramek.
Marcin Cebula. 22-letni pomocnik w 105. występie w ekstraklasie strzelił gola i asystował przy dwóch bramkach Elii Soriano: – W pierwszej połowie tak naprawdę wszystko nam wychodziło. Fajnie weszliśmy w to spotkanie. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, cztery wykorzystaliśmy. Zbyt dużo takich meczów w moim wykonaniu nie było, więc ten był chyba najlepszy. Najbardziej cieszy mnie jednak to, że cała drużyna zaprezentowała się z dobrej strony.
Korona Kielce – Górnik Zabrze 4:2 (4:1)
Bramki: 1:0 Elhadji Pape Diaw (8-głową), 2:0 Elia Soriano (17), 2:1 Igor Angulo (19-karny), 3:1 Marcin Cebula (37), 4:1 Elia Soriano (41), 4:2 Igor Angulo (89).
Żółta kartka – Korona Kielce: Adnan Kovacevic, Bartosz Rymaniak. Górnik Zabrze: Maciej Ambrosiewicz.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 5 675.
Korona Kielce: Matthias Hamrol – Bartosz Rymaniak, Ivan Marquez, Elhadji Pape Diaw, Michael Gardawski (67. Łukasz Kosakiewicz) – Matej Pucko, Adnan Kovacevic, Oliver Petrak (74. Mateusz Możdżeń), Jakub Żubrowski (78. Zlatko Janjic), Marcin Cebula – Elia Soriano.
Górnik Zabrze: Tomasz Loska – Przemysław Wiśniewski (86. Konrad Nowak), Dani Suarez, Paweł Bochniewicz, Daniel Liszka (46. Michał Koj) – Adam Ryczkowski (46. Łukasz Wolsztyński), Maciej Ambrosiewicz, Szymon Żurkowski, Jesus Jimenez – Kamil Zapolnik, Igor Angulo.