36 spadochroniarzy pojawiło się na lotnisku w Masłowie, by przez dwa dni rywalizować w zawodach na celność lądowania.
Jak mówi główny sędzia Ryszard Koczorowski, odbywają się one w dwóch konkurencjach. Zawodnicy używają spadochronów klasycznych i szybkich. Te pierwsze lądują na materacu gąbkowym, a pomiar elektroniczny jest dokonywany do 15 cm.
– Każdy centymetr oznacza punkt. Im mniej punktów zawodnik zdobędzie, tym zajmie wyższe miejsce. Ideałem jest trafienie w samo centrum, które ma średnicę… 2 cm, czyli jak kapsel od oranżady – tłumaczy sędzia Ryszard Koczorowski.
Wśród zawodników jest były mistrz świata, Europy i Polski Józef Łuszczki. Jak sam mówi, aby zacząć skakać potrzebne są odpowiednie predyspozycje.
– Najpierw należy mieć potrzebę, w dalszej kolejności trzeba to lubić. Niezbędne jest dbanie o odpowiednią formę psychofizyczną i prowadzić higieniczny styl życia. Jak w każdym sporcie nieodzowny jest talent – podkreśla znakomity zawodnik.
W Masłowie skakać będą również panie. Zdaniem Kamili Walczak z Aeroklubu Kieleckiego najważniejsze w zawodach to przede wszystkim odpowiednia koncentracja, wyczucie siły wiatru i ustalenie sobie planu lotu i lądowania. Jak dodaje, to jej kolejne już zawody, więc nie ma tremy.
Dokończenie zawodów i dekorację najlepszych spadochroniarzy zaplanowano na niedzielę.