W 2. kolejce PGNiG Superligi piłkarze ręczni PGE Vive pewnie pokonali przed swoją publicznością Górnika Zabrze 32:23 (14:9).
Kielczanie od razu rzucili się na przeciwnika pokazując, że mimo iż grają tylko w 10-ciu są faworytem tego starcia. W pierwszej połowie wyższość gospodarzy nie podlegała dyskusji. Również w drugiej odsłonie rywalizacja przebiegała pod dyktando miejscowych, których prowadzenie ani przez moment nie było zagrożone.
Ostatecznie mistrzowie Polski pewnie i wysoko zwyciężyli zabrzan nie pozostawiając żadnych złudzeń ekipie Górnika.
– Nie wykorzystaliśmy naszych szans. Przy całym szacunku do Kielc uważam, że to jednak my zawiedliśmy. Mogliśmy pokazać się z dużo lepszej strony. Niestety, tak się nie stało – smucił się po meczu rozgrywający Zabrza Rafał Gliński.
– Spodziewaliśmy się po Górniku dużo więcej. Przyjezdni nie zmusili nas jednak do większego wysiłku, nawet mimo to, że graliśmy tylko w ośmiu w polu – ocenił nowy skrzydłowy Kielc Arkadiusz Moryto.
– Trener powiedział nam przed spotkaniem, że nie będziemy mieć lepszej szansy, aby pokonać zespół kielecki grający w tak dużym osłabieniu – przyznał po pojedynku rozgrywający Górnika Łukasz Gogola.
– Mamy sobie wiele do zarzucenia i sporo elementów do poprawy. Pierwszą połowę praktycznie przestaliśmy, nie wracaliśmy do obrony, w ataku graliśmy długo, miotaliśmy się z piłką i robiliśmy głupie błędy – przyznał samokrytycznie Gogola.
– Zagraliśmy bardzo źle taktycznie, kompletnie nie realizując przedmeczowych założeń. Mogliśmy mieć nadzieję, że z osłabionym rywalem możemy powalczyć. Nic z tego nie wyszło. Robiąc takie błędy w obronie nie można wygrać meczu – powiedział trener zabrzan Rastislav Trtik, który podkreślił, że Vive nawet w tak dużym osłabieniu jest poza zasięgiem krajowych rywali.
– Wiedzieliśmy, że kielczanie zagrają bez klasycznego środkowego rozgrywającego. Mateusz Jachlewski zamiast na skrzydle grał na lewym rozegraniu. I co z tego? Nieważne czy zespół z Kielc gra w dziesięciu czy piętnastu – to klasowa drużyna, hegemon polskiej ligi – komplementował drużynę 15-krotnych mistrzów Polski szkoleniowiec rywali.
– Graliśmy w osłabieniu, dlatego przystąpiliśmy do tego pojedynku maksymalnie skoncentrowani. Cieszę się z mojego występu, ale bardzo pomogli mi koledzy z zespołu, którzy świetnie grali w obronie. Mają duży wkład w to, że odbiłem tyle piłek – powiedział po meczu serbski bramkarz Vive Vladimir Cupara.
VIVE: Cupara (11/29 – 38 proc.), Ivić (3/8 – 38 proc.) – Dujshebaev 5, Fernandez Perez 5, Jachlewski 5, Janc 5/1, Lijewski 5, Moryto 4/1, Karalek 3, Aguinagalde
Karne: 2/3
Kary: 2 min. (Lijewski)
Górnik: Kornecki (5/31 – 16 proc.), Kazimier (2/8 – 25 proc.) – Sluijters 4/2, Daćko 3, Gluch 3, Bąk 2, Gliński 2, Gromyko 2, Tatarincew 2, Tomczak 2, Buszkow 1, Czuwara 1, Gogola 1, Adamuszek, Pawelec
Karne: 2/3
Kary: 12 min. (Daćko – 4 min., Gluch, Bąk, Gromyko, Adamuszek – po 2 min.)