W meczu zamykającym 4. kolejkę LOTTO Ekstraklasy Korona Kielce pokonała Śląsk Wrocław 2:1 (1:1). Prowadzenie dla gości zdobył w 10. Marcin Robak, wyrównał w 20. z rzutu karnego Elia Soriano, a zwycięskiego gola dla kieleckiego zespołu strzelił w 81. Maciej Górski.
Zespół z Dolnego Śląska, podobnie jak kielczanie, miał cztery punkty na koncie, ale dzięki lepszej różnicy bramek był na miejscu ósmym, a Korona na dziewiątym. W poprzedniej kolejce obydwie drużyny grały ze zmiennym szczęściem: podopieczni Gino Lettieriego pokonali w Płocku Wisłę 2:1, a Śląsk przegrał u siebie z Lechem Poznań 0:1.
Pierwsi dogodną sytuację do zdobycia gola stworzyli sobie goście. W 4. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ahmadzadeha niecelnie główkował Celeban. Korona odpowiedziała celnym strzałem Janjica, lecz na posterunku był bramkarz Śląska Jakub Słowik.
W 10. wrocławianie zdobyli gola, wykorzystując koszmarny błąd Korony. Z autu, w wydawało się bezpiecznej sytuacji, Kallaste podał do Hamrola, ten źle przyjął piłkę, a na to tylko czyhał Marcin Robak, który przejął futbolówkę i skierował ją do pustej bramki.
Korona niezrażona głupio straconą bramką zaatakowała ze zdwojoną energią. W 17. Jukić wykorzystując błąd dwóch defensorów Śląska, zagrał do Janjica, ten potężnie uderzył na bramkę, piłka odbiła się od Celebana i wyszła na rzut rożny. Sędzia Jakubik sprawdził tę sytuację na VAR i podyktował rzut karny. Na powtórkach telewizyjnych wyraźnie było widać, że popularny „Cele” przy tej ofiarnej interwencji zagrał piłkę ręką. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Soriano i pokonał Słowika, chociaż wrocławski bramkarz był bliski obrony strzału napastnika Korony.
W 24. Celeban starał się naprawić swój błąd, po którym została podyktowana „jedenastka”, lecz jego uderzenie zablokował w ostatniej chwili Djibril Diaw.
W 45. Soriano wykorzystując błąd obrońców po raz drugi pokonał Słowika, wykorzystując sytuację sam na sam. Sędzia najpierw uznał gola, a po weryfikacji VAR odgwizdał spalonego. Wkrótce arbiter zakończył pierwszą część meczu, która choć nie stała może na zbyt wysokim poziomie, to sporo się w niej działo.
Druga połowa rozpoczęła się od doskonałej okazji do strzelenia gola przez Śląsk. W 50. wprowadzony po przerwie Damian Gąska wygrał pojedynek z Kallaste, wbiegł w pole karne i w sytuacji sam na sam uderzył na bramkę, ale trafił wprost w dobrze ustawionego Hamrola.
Później z boiska długo wiało nudą, a na kolejną groźną okazję do strzelenia gola czekaliśmy do 77. Hamrol poradził sobie ze strzałem z bliskiej odległości jednego z zawodników Śląska. Po chwili znów bramkarz Korony był górą, który odbił strzał szarżującego prawą stroną Ahmadzadeha.
Groźniejsze okazje stwarzali sobie goście, ale to „żółto-czerwoni” zdobyli gola, w którym wzięli udział dwaj rezerwowi zawodnicy Korony. Kosakiewicz zagrał do Rymaniaka, ten z prawej strony zacentrował w pole karne, a akcję zamknął Górski, który celnym strzałem głową pokonał Słowika.
Do końca meczu, wynik tego pojedynku się nie zmienił i piłkarze Korony mogli świętować swoje drugie z rzędu zwycięstwo w tym sezonie LOTTO Ekstraklasy.
Po meczu Korona Kielce – Śląsk Wrocław powiedzieli:
Gino Lettieri (trener Korony Kielce): „Na pewno ten mecz nie wyglądał tak, jak wyobrażam sobie piłkę nożną. Ważne, że drużyna walczyła do końca i wierzyła w to zwycięstwo. Z jednej strony dobrze, że nie dopuszczaliśmy przeciwnika do sytuacji bramkowych, z drugiej strony za mało graliśmy ofensywnie. Myślimy, że kluczowa była zmiana Górskiego, zmieniliśmy też taktykę, otworzyliśmy skrzydła i tak zdobyliśmy drugą bramkę. Nie był to żaden wyjątkowy, dobry mecz, ale walczyliśmy, zdobyliśmy trzy punkty. W przyszłości trzeba natomiast lepiej zagrać w piłkę”.
Tadeusz Pawłowski (trener Śląska Wrocław): „Pierwszą połowę troszeczkę graliśmy tak, jak Korona chciała, czyli było dużo walki, mało gry. W drugiej połowie z naszej strony wyglądało to dużo lepiej, potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, grać nią i dochodzić do sytuacji bramkowych.
Na pewno boli nas strata punktów, bo wszyscy nas chwalą, ale z tego nie ma punktów. Dalej musimy pracować nad skutecznością i tym, żeby nie tracić tak głupich bramek jak w drugiej połowie. Zespół jest w trakcie budowy, niedoświadczony, doszło wielu chłopców. Myślę, że powinno to wyglądać jeszcze lepiej, a przede wszystkim skuteczniej”.
Bartosz Rymaniak (kapitan Korony Kielce): „Najważniejsze są trzy punkty, bo takie było założenie. Mecz źle się nam ułożył przez własną niefrasobliwość i trzeba było gonić wynik. Na szczęście szybko odpowiedzieliśmy, a przed przerwą zdobyliśmy bramkę na 2:1, ale był spalony. Początek drugiej połowy nieco słabszy, później gra się wyrównała, nawet z lekką naszą przewagą, która przyniosła bramkę Maćka Górskiego. Rozkręcamy się i mam nadzieję, że pojedziemy do Legnicy po drugie, wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie”
Marcin Robak (napastnik Śląska Wrocław): „Wydaje mi się, że druga połowa była w naszym wykonaniu lepsza niż pierwsza. Niestety, taka jest piłka: kto wykorzystuje sytuacje ten zdobywa trzy punkty. Dzisiaj to Korona zdobyła dwie bramki i komplet punktów. Szkoda, bo po wyrównanym meczu wyjeżdżamy z Kielc nawet bez jednego punktu”.
Korona Kielce – Śląsk Wrocław 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Marcin Robak (10.), 1:1 Elia Soriano (20., karny), 2:1 Maciej Górski (81.)
Korona: Hamrol – Rymaniak, Kovacevic, Diaw, Kallaste – Gardawski (59. Brown Forbes), Petrak (78. Kosakiewicz), Żubrowski, Janjić, Jukić – Soriano (66. Górski).
Śląsk: Słowik – Pawelec (65. Dankowski), Celeban, Golla, Cholewiak – Radecki (85. Piech), Pałaszewski, Augusto, Ahmadzadeh, Łuczak (46. Gąska) – Robak.
Żółte kartki: Górski – Celeban, Augusto, Pawelec, Dankowski.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 7 243.