Przy ulicy Karskiego nie będzie instalacji do unieszkodliwiania odpadów chemicznych – zapewnia prezydent Kielc. Przeciwko inwestycji protestują okoliczni mieszkańcy, którzy nie chcą, aby w okolicy ich domów powstała instalacja do przetwarzania m.in. odpadów ciekłych. Za inwestycję odpowiada firma Hydrogeotechnika.
W opinii prezydenta Wojciecha Lubawskiego, na razie w ratuszu trwa normalna procedura urzędowa, a do realizacji inwestycji nie dojdzie, ponieważ przeszkodą są kwestie środowiskowe oraz protesty mieszkańców. – Hydrogeotechnika złożyła odpowiedni projekt, a my mamy obowiązek przeprowadzić procedurę. To poważna firma, nie powstała wczoraj, ale według mojej oceny ta instalacja tam nie powstanie. Rozmawiamy z przedsiębiorstwem na temat wycofania projektu – mówi Wojciech Lubawski.
W opinii radnego Tomasza Boguckiego z Porozumienia Samorządowego, na utworzenie takiej instalacji nie pozwalają obowiązujące w tamtym miejscu plany zagospodarowania. Radny poinformował jednocześnie, że zgłosiła się do niego organizacja ekologiczna, która chce być stroną w postępowaniu i skutecznie zablokować inwestycję.
Tymczasem przedstawiciel firmy Hydrogeotechnika przekonuje, że inwestycja w żaden sposób nie byłaby uciążliwa dla mieszkańców. Spółka chce wznieść dwie instalacje. Jedna o powierzchni 100 metrów kwadratowych, a druga 300 metrów kwadratowych. Piotr Manecki twierdzi, że nie będą tam składowane żadne odpady, ani inne substancje, które emitowałoby jakiekolwiek substancje.
Te tłumaczenia nie są przekonujące dla mieszkańców. Zdaniem Jolanty Sobaś, cała procedura do tej pory toczyła się bez ich udziału, a o inwestycji dowiedzieli się przypadkiem. Jej zdaniem jest to celowe działanie. Mieszkańcy zapowiadają, że będą kontynuować protest.