59-letni mężczyzna zginął w czasie pożaru budynku mieszkalnego przy ulicy Łódzkiej w Kielcach. Jak informuje młodszy brygadier Piotr Witoń, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo Gaśniczej Nr 1, Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach w domu na stałe mieszkały trzy rodziny. Dwie z nich samodzielnie opuściły płonący dom.
– Po dotarciu na miejsce okazało się, że w płonącym budynku pozostał 59-letni, mężczyznę. Szybko ustaliliśmy, w którym miejscu się znajduje i został ewakuowany. Podjęliśmy akcję reanimacyjną. Niestety, pomimo naszych prób, a następnie ratowników z zespołu medycznego mężczyzny nie udało się uratować - mówi Piotr Witoń.
Sabina Szrek, sąsiadka tragicznie zmarłego mężczyzny informuje, że pożar dostrzegła przed godziną szóstą.
– Wyszłam rano, żeby wstawić pranie spojrzałam w kierunku drogi, a nad domem sąsiada unosiły się kłęby dymu. Usłyszałam krzyki sąsiadów, domyśliłam się, że straż został już poinformowana – relacjonuje.
Na miejscu pracowało pięć zastępów strażaków. Ogień zniszczył 3/4 poszycia dachowego. Na razie nie wiadomo, co było jego przyczyną.