75 lat temu we wsi Bór Kunowski w gminie Brody Niemcy zamordowali kilkadziesiąt osób. Był to odwet za pomoc, jaką mieszkańcy udzielili partyzantom. 4 lipca 1943 roku 22 mieszkańców wsi zostało spalonych żywcem w jednej ze stodół, w tym sześć kobiet i dziewięcioro dzieci. Pozostali byli rozstrzeliwani w czasie obławy w lesie.
Stanisława Pszonak tego dnia miała przystąpić do pierwszej komunii świętej. Z ciotką i bratem schowała się na polu, w zbożu. Tam znalazł ich niemiecki żandarm, ale kazał uciekać im do domu. Oni ocalili życie, zginął jednak ojciec i brat. Niemcy nie pozwolili pogrzebać ciał zamordowanych na cmentarzu. Spoczywali we wspólnej mogile w lesie, dopiero po wojnie ciała przeniesiono na cmentarz w Kunowie.
Pomnik upamiętniający miejsce pierwszego pochówku pomordowanych stoi na straży pamięci o tych wydarzeniach. Przy nim odbyła się msza święta.
Obecna na uroczystości wojewoda świętokrzyski Agata Wojtyszek podkreśliła, że 4 lipca to znamienna data w województwie. W tym dniu w 1943 roku odbyła się pacyfikacja Boru Kunowskiego, trzy lata później doszło do tragicznych wydarzeń 1946 roku w Kielcach. Zadaniem władz państwowych, ale także wszystkich mieszkańców, jest podtrzymywanie pamięci o tym, co się stało. Dlatego, szczególnie cieszy obecność młodzieży, która pomimo trwających wakacji licznie uczestniczyła w obchodach.
Organizatorem uroczystości są Urząd Gminy Brody oraz Urząd Miasta i Gminy Kunów. O samo miejsce dbają w szczególny sposób mieszkańcy wsi. Wielu z nich historię 4 lipca zna z opowieści najbliższych. Prawie każda rodzina ma wśród pomordowanych swojego przodka. Na coroczne spotkania, które bez względu na pogodę odbywają się dokładnie w rocznicę pacyfikacji, 4 lipca, corocznie przychodzi wielu mieszkańców okolicznych wsi. To ich hołd dla poległych.