Kara dożywotniego więzienia grozi 42-letniemu Andrzejowi S., oskarżonemu o spowodowanie obrażeń ciała, skutkujących śmiercią swojego brata. Do zdarzenia doszło pod koniec listopada w Makoszynie, w gminie Bieliny. Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Kielcach rozpoczął się proces w tej sprawie.
Andrzej S. przyznał się do winy. – Nie chciałem tego zrobić, nie wiem jak to się stało. Żyliśmy z bratem w dobrych stosunkach – powiedział podczas dzisiejszej rozprawy.
Mężczyzna nie kwestionował swojej winy już podczas pierwszego przesłuchania. Wyjaśnienia złożone na początku procesu, odczytał sędzia Krzysztof Rachwał. Wynika z nich, że feralnego dnia, bracia spotkali się w domu ofiary, gdzie wspólnie spożywali alkohol i posiłek. – Rozmawialiśmy o pracy, piliśmy wino i resztkę wódki. Powiedziałem mu, żeby mi załatwił robotę w Niemczech, bo on tam od roku pracował i dobrze zarabiał. Odpowiedział, że nie weźmie mnie ze sobą, ponieważ nie umiem murować – odczytał wyjaśnienia sędzia.
Z tego powodu między braćmi miało dojść do szarpaniny, w której dominował oskarżony. Po niej, Andrzej S. zostawił nieporzytomnego brata samego w domu. – Jak wychodziłem to jeszcze żył, ponieważ widać było, że klatka piersiowa się rusza. On do mnie nic nie mówił. Nie wzywałem pogotowia, bo myślałem że nic mu się nie stało i jak się prześpi to wstanie – wyjaśniał podczas pierwszego przesłuchania oskarżony.
Nieżyjącego mężczyznę, znaleziono następnego dnia. Najbliżsi członkowie rodziny skorzystali z prawa do odmowy składania zeznań. Kolejna rozprawa odbędzie się 5 września.