O sytuacji finansowej Szpitala Powiatowego w Sandomierzu rozmawiali tamtejsi radni. Jak informuje TVP 3 Kielce, sytuacja jest tak trudna, że bywają tygodnie, kiedy pieniędzy brakuje nawet na środki czystości.
Anna Glibowska, przewodnicząca „Solidarności” w sandomierskim szpitalu, a zarazem radna powiatu przyznaje, że rosnące zadłużenie powoduje, że brakuje m. in. materiałów biurowych, czy środków czystości – Nie ma papieru do ksero, nie ma nawet papieru toaletowego, a dzienna stawka żywieniowa na jednego pacjenta wynosi niecałe 5 złotych. Ta sytuacja jest żenująca zarówno dla nas, pracowników, jak i pacjentów. W takiej kwocie zorganizować całodobowe wyżywienie pacjenta jest ogromnie trudno, a przecież wiadomo, że dieta w leczeniu chorego jest bardzo istotna – dodała Anna Glibowska.
Janusz Sikorski, dyrektor szpitala w Sandomierzu przyznaje, że są miesiące, gdzie lecznica zmuszona jest płacić rachunki z dwu lub trzytygodniowym opóźnieniem. Jak mówi, problemy finansowe szpitala wynikają z nierentowności niektórych oddziałów i zbyt niskiej wyceny procedur medycznych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, która nie zmieniła się od 7-8 lat. – Oczywiście część oddziałów jest rentowna, szczególnie oddziały specjalistyczne typu kardiologia, nefrologia, czy neurochirurgia. Natomiast straty przynoszą nam głównie oddziały zabiegowe i położnictwo. Dwadzieścia lat temu rodziło się 1200 – 1300 dzieci rocznie, a teraz jest to około 500 dzieci. Drugim problemem jest funkcjonowanie oddziałów zabiegowych, gdzie wycena procedur medycznych jest zbyt niska – dodał Janusz Sikorski.
Jak informuje Stanisław Masternak, starosta powiatu sandomierskiego, który jest organem prowadzącym dla tamtejszego szpitala, strata finansowa lecznicy za ubiegły rok wynosi 2,5 mln zł przy około 100 mln budżecie. Zdaniem Stanisława Masternaka, powiat nie powinien być właścicielem szpitala. – Przypisanie prowadzenia szpitala powiatowi jest nieporozumieniem. My na szpital nie mamy ani złotówki, nasz budżet nie uwzględnia finansowania lecznicy – stwierdził starosta Masternak.
Problem jest także na oddziale wewnętrznym, gdzie wypowiedzenie z pracy złożyło dwóch lekarzy i pojawił się problem z obsadzeniem dyżurów. Na razie dyrekcja szpitala ściąga lekarzy z Rzeszowa.