Prawdopodobnie rok później, niż pierwotnie zakładano, kierowcy pojadą ekspresową S7 między Chęcinami i Jędrzejowem. Drogowcy liczą, że trasa zostanie udostępniona dla kierowców na przełomie września i października. Nie znaczy to, że inwestycja wówczas się zakończy.
Brakujący fragment trasy, razem z drogami dojazdowymi i inną niezbędną infrastrukturą, ma być w pełni gotowy w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Jest też lepsza informacja – na niekończącej się budowie rozpoczęły się dynamiczne roboty. Marcin Marciniak, dyrektor kontraktu nadzorujący inwestycję, informuje, że na miejscu pracuje od 600 do 700 osób.
– Pracujemy na wszystkich możliwych frontach. Kończymy roboty ziemne na całym odcinku poza okolicami Chęcin, gdzie mieliśmy problem z przełożeniem linii wysokiego napięcia, a także na 9 i 10 kilometrze, gdzie konieczna była wymiana gruntów. Na miejscu pracują cztery brygady, skupiamy się na robotach bitumicznych – powiedział.
Kierownik dodaje, że jeśli warunki pogodowe nie będą przeszkadzały w pracach to na początku wakacji pierwszy odcinek trasy zostanie udostępniony kierowcom.
– Pierwsze techniczne przełożenie ruchu będzie miało miejsce na przełomie czerwca i lipca. Będzie to dotyczyło 7-kilometrowego odcinka za Chęcinami, do miejscowości Brzegi. W związku z tym, że w tamtym miejscu prowadzone będą prace poza ciągiem głównym, między innymi na skarpach, to kierowcom udostępniona będzie prawdopodobnie jedna nitka „ekspresówki” – dodaje.
Kolejne przełożenie planowane jest na przełomie września i października – wtedy cała droga ma być już przejezdna.
20-kilometrowy fragment S7 od Chęcin do Jędrzejowa miał być gotowy do października ubiegłego roku. Jej koszt to ponad pół miliarda złotych. Jeśli wykonawca nie wykona inwestycji w ostatecznym terminie umownym kontrakt przewiduje m. in. nałożenie kar umownych, które mogą wynosić nawet 300 tysięcy złotych za każdy dzień zwłoki.