Po rozgromieniu rezerw Rhein-Neckar Loewen (41:17) w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce mogą ze spokojem jechać na rewanż do Mannheim. – Chcemy wygrać z mistrzem Niemiec po raz drugi – zapowiedział prezes Bertus Servaas.
Od sobotniego pojedynku w Hali Legionów minęły już trzy dni, ale nadal jest szeroko komentowany w światowych mediach. Działacze niemieckiego klubu przysłali do Kielc zespół rezerwowy, bo pierwsza drużyna w tym samym dniu grała ligowy pojedynek z THW Kiel. Mistrzowie Polski nie mieli litości dla niemieckiej młodzieży, która przegrała w Kielcach aż 24 bramkami.
– Motywowaliśmy zespół przed tym spotkaniem. Czapki z głów przed zawodnikami, bo zaprezentowali się jak na profesjonalistów przystało. Byli skoncentrowani przez pełne 60 minut, tak jakby grali z pierwszym zespołem Rhein-Neckar Loewen. A to, że do nas przyjechały rezerwy, to już nie nasza wina. My poważnie traktujemy rozgrywki Ligi Mistrzów – zapewnił sternik kieleckiego klubu, który był też pod wrażeniem postawy kibiców podczas sobotniej konfrontacji.
– Nasi fani po raz kolejny nie zawiedli. Była pełna hala, mimo że już kilka dni przed meczem było wiadomo, iż nie przyjadą do nas czołowi zawodnicy niemieckiej ekipy. Kibice byli fantastyczni, dopingując chłopaków przez cały mecz. To dodało skrzydeł drużynie, która potrafiła zachować koncentrację od pierwszej do ostatniej minuty – komplementował kielecką publiczność Servaas.
Rezerwy niemieckiego klubu, mimo dotkliwej porażki, pozostawiły po sobie dobre wrażenie. Docenił to także prezes VIVE.
– To bardzo młodzi chłopcy, grający na co dzień w trzeciej Bundeslidze. Owszem, przegrali wysoko, ale wynik nie jest przecież niespodzianką. Niemieccy szczypiorniści nie mają się czego wstydzić. Widać było, że mają przygotowane schematy gry. Walczyli na tyle, ile umieli. Mimo niekorzystnego wyniku ambitnie starali się przeciwstawić naszej drużynie. Wstydu swojemu klubowi na pewno nie przynieśli – chwalił rywali sternik mistrzów Polski.
Sobota była sądnym dniem dla mistrza Niemiec, który w jednym dniu przegrał dwa mecze, jeden w Kielcach, a drugi w Kilonii z THW Kiel.
– Jak widać wysłanie zespołu rezerwowego nie za bardzo się niemieckim działaczom opłaciło. Ale to nie nasz problem. My swoje zrobiliśmy. Rozgrywki Ligi Mistrzów mają swoją renomę i powinny być ważniejsze, niż spotkania krajowe – zaznaczył prezes.
Kieleccy szczypiorniści do niedzielnego rewanżu, który rozegrany zostanie w Mannheim, mogą podejść ze spokojem. Wynik pierwszego meczu praktycznie przesądza kwestię awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
– Znam zespół i trenera Dujszebajewa. Wiem, że nie pojadą do Niemiec na wycieczkę. W tym roku nie przegraliśmy jeszcze spotkania i zespół chce dalej kontynuować tę passę. Będzie oczywiście trudniej, bo teraz zagramy z pierwszym zespołem „Lwów”. Ale do Mannheim jedziemy walczyć o zwycięstwo, jak w każdym spotkaniu – zapowiedział Servaas.
Rewanżowy pojedynek 1/8 finału LM w Mannheim rozpocznie się w niedzielę o godz. 19. Zwycięzca dwumeczu w ćwierćfinale zmierzy się z francuskim Paris Saint-Germain.