Czy to koniec konfliktu w Szkole Podstawowej nr 27 w Kielcach? Część rodziców krytykowała dyrektor szkoły za to, że chce rozwiązać klasę III g, do której chodzą ich dzieci. – O tym, która klasa ma zostać zlikwidowana zadecydowało sprawiedliwe losowanie – odpowiadają rodzice z innych klas. Być może do likwidacji jednak w ogóle nie dojdzie, bowiem dziś wiceprezydent Kielc zgodził się na alternatywne rozwiązanie zaproponowane przez rodziców.
Powodem są przede wszystkim oszczędności – kielecki ratusz nakazał takie rozwiązania w większości szkół podstawowych. W sumie zniknąć może nawet 20 klas.
Dziś rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 27 spotkali się z Andrzejem Sygutem, zastępcą prezydenta Kielc. Po rozmowie byli zadowoleni, jak twierdzą – przynajmniej na razie, klasa do której chodzą ich dzieci nie będzie rozwiązana.
– Do końca kwietnia nauczyciele poszczególnych klas będą spotykać się z rodzicami i pytać ich, czy któryś z nich zamierza przenieść dziecko do innej szkoły. Po ustaleniu ilu uczniów odejdzie z naszej szkoły zostaną podjęte kolejne decyzje – tłumaczą rodzice.
Rodzice mają nadzieję, że liczba dzieci, które się przeniosą na przykład do szkół gdzie są klasy sportowe, czy też do pobliskiej podstawówki, prowadzonej przez Siostry Nazaretanki będzie na tyle duża, że zamiast likwidować jakąś klasę w „dwudziestce siódemce” można będzie połączyć dwie najmniej liczne.
Andrzej Sygut uważa, że takie rozwiązanie jest prawdopodobne. Jak mówi, teraz najważniejsze jest przywrócenie dobrych relacji między rodzicami dzieci z różnych klas.
– Doszło do bardzo niedobrego pęknięcia w gronie rodziców, na dwa nieprzyjaźnie do siebie nastawione zespoły. Moim głównym zadaniem będzie doprowadzić do harmonii między rodzicami i uczniami – zapowiada Andrzej Sygut.
Harmonii przynajmniej na razie brakuje. Dziś, zaraz po rodzicach przeciwnych likwidacji klasy, z prezydentem Sygutem spotkała się również druga grupa. W jej skład wchodzili nauczyciele będący jednocześnie rodzicami dzieci z innych klas trzecich w Szkole Podstawowej nr 27. Przyszli po to, by zadeklarować poparcie dla dyrektor placówki i sposobu w jaki zdecydowała o tym, który oddział będzie rozwiązany.