Bardzo nerwowa była dzisiejsza Komisja Edukacji i Kultury. Przyszli na nią rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 27. Wizyta miała związek z rozwiązaniem klasy, do której chodzą ich dzieci.
Powodem jest polecenie władz Kielc, by zwiększyć liczebność klas trzecich do około 25 uczniów. Obecnie w większości szkół klasy są zwykle mniejsze. Jak szacuje magistrat, w Kielcach rozwiązanych zostanie około 20 oddziałów, a dzieci zasilą inne równorzędne klasy w tych samych placówkach. Ma to przynieść około 1.5 miliona złotych oszczędności rocznie. Zmiany organizacyjne zaczną obowiązywać od września.
W Szkole Podstawowej nr 27 dyrektor zdecydowała o tym, że rozwiązywaną klasę wyłoni losowanie. Rodzice, którzy przyszli dziś na komisję edukacji nie zgadzają się z jej decyzją i protestują przeciwko dzieleniu klasy. Towarzyszyli im przedstawiciele rodziców ze Szkoły Podstawowej nr 34, w której również jeden oddział ma zostać podzielony.
– Moja córka chodzi do klasy z trzema koleżankami. Bardzo się ze sobą zżyły. I teraz każda z nich może trafić do innej klasy. Oczywiście, córka pewnie się do tego w końcu przyzwyczai, ale jest dzieckiem wrażliwym. Będzie płakała, może pogorszy się w nauce – mówi jeden z rodziców.
Andrzej Sygut, zastępca prezydenta Kielc uważa, że rodzice zostali zmanipulowali przez któregoś z radnych i dlatego przyszli dziś na komisję. Powodem takiego działania mają być zbliżające się wybory samorządowe. Jak dodaje Andrzej Sygut, większość rodziców ze Szkoły Podstawowej nr 27 pozytywnie ocenia procedurę wyboru dzielonej klasy.
– Do mnie wpłynęły pisma od rodziców, w których twierdzą, że spotkanie zorganizowane przez dyrektor SP nr 27 było przeprowadzone uczciwie i sprawnie. Rodzicie przegłosowali sposób podziału klas – tłumaczy zastępca prezydenta Kielc.
Andrzej Sygut zapowiedział, że w piątek spotka się z niezadowolonymi rodzicami ze Szkoły Podstawowej nr 27 i będzie starał się, by doszło do porozumienia między nimi a dyrektor placówki.