Ewa Józefczyk, zmarła przed kilkoma dniami aktorka kieleckiego Teatru im. Stefana Żeromskiego, spoczęła na Cmentarzu Komunalnym w Busku-Zdroju. W ostatniej drodze towarzyszyli artystce: rodzina, przyjaciele, najbliżsi współpracownicy i miłośnicy jej talentu.
Posłuchaj archiwalnej audycji Bogusława Nowickiego „Trzy Ewy” z 8 marca 1998 roku z udziałem Ewy Józefczyk
Mszę żałobną w intencji zmarłej odprawili zaprzyjaźnieni z aktorką duchowni. Wśród nich był ks. Marian Fatyga, który wygłosił pożegnalną homilię. Obecny dziekan dekanatu skalbmierskiego, Ewę Józefczyk poznał na początku lat 90., kiedy pełnił funkcję wikariusza parafii św. Józefa Robotnika w Kielcach. To właśnie wtedy artystka poprosiła duchownego o przygotowanie jej do przyjęcia sakramentu chrztu świętego, który po roku przygotowań przyjęła w wieku 40 lat. Jako neofitka aktywnie włączyła się w życie kieleckiego Kościoła.
– Tak narodziła się nasza długoletnia przyjaźń – mówi ks. Marian Fatyga. – Po swoich trudnych doświadczeniach życiowych całkowicie oddała się swojej rodzinie i pracy zawodowej. Była aktorką pełną dynamizmu, energii i życia, którym dzieliła się z innymi. Kochała ludzi. Ta piękna przyjacielska relacja na zawsze pozostanie w moim sercu. Zapamiętam ją jako dobrego człowieka, który spotkał Boga w swoim życiu. To spotkanie zmieniło ją diametralnie – podkreśla przyjaciel zmarłej aktorki.
Ewę Józefczyk żegnał m.in. jej kolega z Teatru Stefana Żeromskiego Mirosław Bieliński. Jak przypomniał, ostatnim spektaklem, w którym widzowie mogli ją podziwiać był „Mężczyzna wart zachodu”. Stworzyła w nim barwną kreację Lucille Moss. Na teatralnej scenie zagrała jeszcze dzień przed śmiercią obdarowując współpracowników i widzów uśmiechem i żartami. Miała zagrać jeszcze dzień później, ale ze względu na jej zły stan zdrowia spektakl odwołano.
– Cechował ją niesamowity warsztat i rzetelność. Zawsze była przygotowana i bardzo poważnie traktowała swoją pracę. Oczywiście lubiła również żartować, ale były to żarty, które nie burzyły struktury spektaklu i nie były niesmaczne. Poza tym, była też w życiu bardzo dobrym człowiekiem i nie wyrządziła nikomu żadnej krzywdy – wspomina artystkę Mirosław Bieliński.
Aktorka na kieleckiej scenie pracowała od 1982 roku. Wcześniej związana była z toruńskim Teatrem im. Wilama Horzycy i rzeszowskim Teatrem im. Wandy Siemaszkowej. W Kielcach debiutowała jako Telimena w spektaklu „Pan Tadeusz” w reżyserii Bogdana Augustyniaka. Grała w spektaklach Teatru Telewizji: „Małżeństwie na żądanie” Dereka Benfielda w reżyserii Bogdana Augustyniaka czy „Łzach” Grzegorza Strumyka w reżyserii Filipa Zylbera. Miłośnicy seriali mogli zobaczyć ją w „Klanie”, „Plebanii” oraz „Pensjonacie pod różą”. Ewa Józefczyk zmarła 4 marca. Miała 67 lat.