Lekarze ze Szpitala Specjalistycznego w Końskich zapowiadają, że jeżeli w poniedziałek nie dojdzie do podpisania porozumienia, na mocy którego ich wynagrodzenie wzrośnie dwukrotnie, nie będą dyżurować po godzinie 16.00. Jak informowaliśmy, 56 z 96 specjalistów wypowiedziało klauzulę opt – out, co oznacza, że nie zgodzili się pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo.
Andrzej Marek Lenart, wicestarosta konecki twierdzi, że sytuacja w szpitalu jest patowa.
– Lekarze zapowiedzieli, że w poniedziałek schodzą po prostu z oddziałów. Jeżeli tak się stanie, opieka medyczna nie będzie zabezpieczona na newralgicznych oddziałach, takich jak: szpitalny oddział ratunkowy, neurologia, ortopedia, nefrologia, czy stacja dializ. Zabraknie także lekarze dyżurujących w ramach nocnej i świątecznej opieki medycznej. Jest to dla nas sytuacja bardzo trudna – mówi Andrzej Marek Lenart.
Jak dodaje wicestarosta konecki, lekarze żądali od niego, by już dziś podjął samodzielnie decyzję.
– Na spotkaniu z lekarzami zarząd był w okrojonym składzie, nie mogłem podjąć decyzji sam. Rozmawiałem ze starostą telefonicznie i uzgodniliśmy, że zarząd w pełnym składzie zbierze się w poniedziałek. Prosiłem lekarzy, by dali nam tydzień na przeanalizowanie skutków podpisania porozumienia, ale byli nieugięci. Nie chcieli o tym słyszeć, zarzucili manipulację polityczną, grę na zwłokę. Jesteśmy chyba w sytuacji bez wyjścia, dlatego, by szpital mógł funkcjonować, dyrektor będzie zmuszony podpisać porozumienie – mówi Andrzej Marek Lenart.
Lekarze żądali niemal dwukrotnego wzrostu płac, na co ostatecznie przystała dyrekcja koneckiego szpitala, licząc, że pieniądze otrzyma od Narodowego Funduszu Zdrowia. W skali roku, to kwota 10 mln zł. Jednak fundusz odpowiedział, że szpital pieniędzy nie otrzyma.
Dotychczas podstawowe wynagrodzenie lekarza specjalisty w koneckim szpitalu wynosiło 4,9 tys. zł miesięcznie, natomiast lekarze chcieli wzrostu wynagrodzenia do 9 tys. zł.