Petycja sugerująca podział Kielc na administracyjne dzielnice wpłynęła do biura Rady Miasta. Przygotowała ją wraz z Fundacją Pestka grupa robocza „Kieleckie dzielnice”. Pod pismem podpisało się ponad sto osób.
Dariusz Kozak, przewodniczący Rady Miasta Kielce, potwierdził, że takie pismo wpłynęło i zostało przekazane do dalszej analizy. Otrzymał je przewodniczący komisji finansów publicznych, który poprosił o opinię prezydenta. W sprawę zaangażowanych jest także kilka wydziałów urzędu miasta.
Dariusz Kozak zaznacza jednak, że dzielnicowy podział sprawdza się w większych miastach. Natomiast w średnich już niekoniecznie. Dodał, że rozmawia również z przewodniczącymi rad miast wojewódzkich i opinie na ten temat są niejednoznaczne. Jego zdaniem, warto także zapytać kielczan o ich zdanie. Trzeba też zwrócić uwagę na koszty.
Do pomysłu sceptycznie podchodzi Andrzej Sygut, zastępca prezydenta miasta. Jak twierdzi, w Kielcach jest to chybiony plan. Przede wszystkim z powodu wielkości miasta. Całe Kielce są bowiem mniejsze niż niejedna z dzielnic Warszawy, czyli nie ma uzasadnienia organizacyjnego, żeby zbliżyć w ten sposób urzędników do obywateli.
– Odległości w Kielcach są bowiem takie, że całe miasto można przejechać rowerem w 40 minut. Byłby to zbędny wydatek i niepotrzebna biurokratyzacja – dodał Andrzej Sygut.
Jeśli w ogóle miałoby dojść do podziału, to zdaniem wiceprezydenta powinna się tym zająć nowa Rada Miasta wspólnie z nowym prezydentem.
Grupa, która zainicjowała pomysł podziału Kielc na dzielnice argumentuje w petycji, że „pozwoli to na zwiększenie poczucia przynależności mieszkańców do społeczności lokalnej, rozszerzenie możliwości i narzędzi do partycypowania mieszkańców w życiu społecznym, jak również wpłynie na efektywniejsze i celowe wydatkowanie środków publicznych, dopasowując je do faktycznych potrzeb mieszkańców”.