W meczu 14. kolejki PGNiG Superligi piłkarze ręczni PGE Vive wygrali w Puławach z Azotami 30:25 (16:13).
Początek pojedynku wyrównany, z lekką przewagą mistrzów Polski, którzy prowadzili 1-2 bramkami. Puławianie cały czas jednak trzymali kontakt z kielczanami, a w 14. po golu Prce doprowadzili do remisu 6:6.
W 19., wykorzystując nieskuteczność Vive w ataku, puławianie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (9:8), a po chwili Seroka podwyższył na 10:8. Tym razem to kielczanie musieli gonić wynik. I szybko doprowadzili do wyrównania. W 24. po golu Zormana mieliśmy już remis 11:11.
Gospodarze, którzy bardzo dzielnie walczyli niemal przez całą pierwszą połowę, pogubili się w końcówce tej części gry, co skwapliwie wykorzystali podopieczni Tałanta Dujszebajewa. Vive schodziło do szatni prowadząc trzema golami (16:13).
W drugiej połowie „żółto-biało-niebiescy” kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, a w 38. po golu Jureckiego po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszli na pięć bramek przewagi (20:15). Dwudziesta bramka, zdobyta przez „Dzidziusia” była rzadkiej urody. Jurecki chwycił piłkę będąc tyłem do bramki i w takiej też pozycji pokonał bramkarza Azotów.
Przewaga Vive cały czas rosła. W 44. po golu Aginagalde kielczanie prowadzili już 23:16, a załamani gospodarze wydawali się być pogodzeni z porażką.
W końcówce goście zadowoleni z prowadzenia, które w pewnym momencie wynosiło już 9 bramek, rozluźnili się w końcówce, co wykorzystali puławianie, zmniejszając różnicę. Wynik w żadnym momencie nie był jednak zagrożony, a ostatecznie Vive zwyciężyło Azoty 30:25.
KS Azoty Puławy – PGE VIVE Kielce 25:30 (13:16)
KS Azoty Puławy: Bogdanov, Koshovy – Orzechowski, Podsiadło 4, Skrabania 4, Panić 4, Grzelak, Masłowski 1, Titow 4, Kasprzak, B. Jurecki, Prce 4, Gumiński, Seroka 4, Jarosiewicz
PGE VIVE Kielce: Szmal, Ivić – M. Jurecki 4, Jachlewski 2, Zorman, Bielecki 5, Strlek 4, Aginagalde 4, Dujshebaev 3, Kus, Jurkiewicz 2, Bombac, Djukic 3, Janc 1, Mamić 2,
Pierwsza siódemka: Szmal – Janc, Dujshebaev, Bombac, Jurecki, Strlek, Aginagalde
PO MECZU POWIEDZIELI:
Talant Dujszebajew: Każdego przeciwnika trzeba szanować, a szczególnie zespół, który w ostatnich latach jest trzecią siłą w Polsce i gra u siebie, w domu. Jestem bardzo zadowolony z postawy naszych zawodników. W pięćdziesiątej minucie wygrywaliśmy już 27:19, w końcówce trochę zabrakło nam koncentracji, to kwestia kilku sytuacji jeden na jeden, parę razy wypadła nam piłka, ale wszystko jest w porządku, to normalne. Trochę rozluźnienia wkradło się do głów i dlatego wziąłem czas, powiedziałem, by gracze do końca utrzymali koncentrację. Przy ostatecznym wyniku 30:25 nie ma wątpliwości, kto był lepszy na parkiecie. Myślę, że w naszym wykonaniu to naprawdę niezły mecz. W środę kolejne spotkanie, do tego czasu mamy dwa treningi, zrobimy także analizę wideo, będziemy starać się zagrać dobry mecz z Legionowem, a potem czeka nas chwila rozluźnienia z dziećmi, czyli Dziki Mecz. Na pewno będzie to fajna zabawa i promocja piłki ręcznej w Kielcach oraz w całym województwie.
Mateusz Kus: Puławy są ewidentnie trzecią siłą w polskiej lidze i dzisiaj na pewno to udowodniły. W drugiej połowie mieliśmy przestój, musimy się tego wystrzegać, w innych meczach to może się na nas zemścić. Możliwe, że po prostu w nasz zespół wkradło się rozkojarzenie, może za szybko chcieliśmy zwyciężyć. Wygraliśmy pięcioma bramkami, ale najważniejsze po prostu, że wygraliśmy i punkty zawozimy do Kielc. Ja wciąż mam mały sentyment do Puław, byłem tam osiem lat, zżyłem się z miastem i z chłopakami. Wielu chłopaków, z którymi grałem jeszcze jest w drużynie, mam tam wielu znajomych, nawet przyjaciół. Bardzo miło mi się wraca do tego miasta, do hali, kibice bardzo fajnie mnie przywitali, były to dla mnie bardzo pozytywne chwile.
Michał Jurecki: Za nami bardzo ciężkie półrocze, w moim przypadku był to czas bardzo ciężkiej pracy na treningach, by wrócić do formy sprzed kontuzji. Teraz już chyba przypominam Michała Jureckiego sprzed Rio. Przed nami jeszcze dwa trudne spotkania, a później znów walka, by formę utrzymać. Przy jednym z rzutów uderzyłem całą dłonią o parkiet, prawdopodobnie jest tylko obita, bo potem udało mi się jeszcze wejść na parkiet, ale jutro będę miał badania, by wykluczyć poważniejsze urazy. Całkiem nieźle wychodzi mi gra na kole, cóż, mam od kogo się uczyć (śmiech). Z Bartkiem jednak przez sześćdziesiąt minut meczu nie jesteśmy braćmi, lecz rywalami. Muszę powstrzymać jego, a on mnie, czasami przy tym przekraczamy granice. W trakcie rywalizacji to moi koledzy z boiska są dla mnie braćmi.
Bartosz Jurecki, obrotowy Azotów Puławy: To jest piłka ręczna i każdy walczy dla swojej drużyny, faul z pierwszym momentów meczu wydarzył się przypadkowo, dobrze się z chłopakami znamy, żadnych złośliwości tu nie było. My mamy dwóch kontuzjowanych środkowych, trener Daniel Waszkiewicz próbue łatać tę dziurę, więc na środku gra też Robert Orzechowski. Nie jest to jego nominalna pozycja, ale próbuje i wywiązuje się z tych prób bardzo dobrze. Możemy być zadowoleni z pierwszych dwudziestu pięciu minut, gdy graliśmy długo i konsekwentnie w ataku pozycyjnym, z czego brały się bramki. Druga połowa zaczęła się zupełnie inaczej, dużo nieskładnych akcji i indywidualnej gry po naszej stronie, poszły kontry od rywali i wynik odjechał.