W meczu 17. kolejki LOTTO Ekstraklasy piłkarze Korony Kielce pokonali Legię Warszawa 3:2 (2:1). Prowadzenie dla gości zdobył w 2. Jarosław Niezgoda, wyrównał w 39. Elia Soriano, drugiego gola dla „żółto-czerwonych” strzelił w 42. Ken Kallaste, do wyrównania doprowadził w 52. Kasper Hamalainen, a zwycięskiego gola dla Korony zdobył w 78. Jacek Kiełb.
Spotkanie Korony z Legią, obok pojedynku Górnika Zabrze z Jagiellonią Białystok, określano jako najciekawsze w tej kolejce. Korona nie przegrała żadnego z ostatnich siedmiu ligowych meczów. Legia z kolei również jest na fali. Podopieczni Chorwata Romeo Jozaka wygrali pięć razy z rzędu i awansowali na fotel lidera rozgrywek.
Pojedynek wzbudził ogromne zainteresowanie. Na trybunach zasiadł komplet, 15 tysięcy kibiców, a w sektorze VIP selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka. Również fani Legii, mimo zakazu wyjazdowego zorganizowanej grupy kibiców na to spotkanie, szczelnie wypełnili sektor gości. Warszawianie masowo wykupywali bilety na ten mecz, a organizatorzy meczu postanowili wszystkich kibiców ze stolicy umieścić w sektorze przeznaczonym dla kibiców przyjezdnych.
W kieleckiej drużynie zabrakło kontuzjowanych Nabila Aankoura, Ivana Jukicia, Krystiana Misia i Michaela Gardawskiego. Mecz rozpoczął się od groźnej akcji Korony. W pole karne gości wpadł Kosakiewicz, ale w ostatnim momencie został zablokowany przez Astiza. Legia wyprowadziła kontrę. Na bramkę Korony popędził Guilherme, podał do Hamalainena, a ten zacentrował w pole karne wprost na głowę Niezgody. Napastnik oddal niezbyt mocny strzał, piłka jeszcze skozłowała przez Gostomskim i wpadła do siatki. Najgorszy z możliwych scenariusz dla „żółto-czerwonych” stał się faktem.
Kielczanie nie zrażeni fatalnym początkiem spotkania, atakowali bramkę Legii ze zdwojoną siłą. Klasą dla siebie był jednak bramkarz „Wojskowych” Arkadiusz Malarz, który w sobie wiadomy sposób obronił strzały najpierw Kaczarawy, a następnie Astiza, który tak niefortunnie interweniował, że omal nie zaskoczył własnego bramkarza. Malarz nie dość, że najpierw obronił strzał kolegi z drużyny, to moment później wybił jeszcze piłkę z linii bramkowej.
W 27. wydawało się, że musi paść wyrównanie. Główkował Kovacević, ale Malarz znów kapitalnie interweniował, wybijając piłkę spod poprzeczki. Legia odpowiedziała trzy minuty później. Hlousek z lewej strony zacentrował w pole karne, do piłki doszedł Guilherme, jego strzał trafił w poprzeczkę, a dobitka Hlouska była niecelna.
Starania Korony wreszcie przyniosły efekt w 39. Kosakiewicz spod linii końcowej boiska wycofał do Soriano, ten bez przyjęcia uderzył po ziemi i Malarz w tej sytuacji był bezradny. 1:1. Korona poszła za ciosem i już trzy minuty później cieszyła się z prowadzenia. Tym razem na bramkę Legii uderzał Możdzeń, piłkę przepuścił Soriano, Malarz odbił futbolówkę przed siebie, dopadł do niej Kallaste i z najbliższej odległości trafił do siatki. Sędzia Złotek skonsultował się jeszcze z sędzią VAR (Soriano będąc na spalonym mógł absorbować uwagę obrońców), ale ostatecznie uznał gola.
Do szatni po piorunującej końcówce Korona schodziła, prowadząc 2:1. Legia doznała w tej części gry jeszcze jednej straty. Kontuzji uległ Guilherme i musiał opuścić boisko. W jego miejsce trener Legii Romeo Jozak desygnował do gry Cristiana Pasquato.
Druga połowa, podobnie jak i pierwsza, dobrze rozpoczęła się dla przyjezdnych. W 52. Pasquato zagrał prostopadle do Hamalainena, ten popędził na bramkę Korony, znalazł się w sytuacji sam na sam z Gostomskim i ze stoickim spokojem skierował piłkę do siatki. 2:2.
Legia w dalszym ciągu groźnie atakowała. W 64. świetną piłkę od Pasquato otrzymał Kucharczyk i w sytuacji sam na sam z Gostomskim, kopnął piłkę obok bramkarza, ale ta na szczęście dla Korony trafiła w słupek. Legia sprawiała w drugiej części gry o wiele lepsze wrażenie niż Korona.
Sygnał do ataku dal wprowadzony po przerwie Kiełb. Już dwie minuty po wejściu na boisko „Ryba” znalazł się w dogodnej sytuacji, uderzył na bramkę, lecz jego strzał w dobrym stylu obronił Malarz. Podobnie udaną interwencją bramkarz Legii popisał się, gdy z narożnika pola karnego z rzutu wolnego strzelał Możdzeń. W odpowiedzi na bramkę Korony uderzał Moulin, lecz obrońcy Korony zdołali zablokować to uderzenie. Po chwili do piłki doszedł Kucharczyk, ale ofiarną interwencją ten strzał zablokował z kolei Rymaniak.
W 78. stadion eksplodował po raz trzeci tego wieczoru. Kosakiewicz z prawej strony idealnie w tempo zagrał do Kiełba, a „Ryba” z kliku metrów trafił do siatki. 3:2 dla Korony. Do końca meczu „żółto-czerwoni” grali uważnie w obronie i nie dopuszczali legionistów w pobliże własnego pola karnego. W efekcie wynik tego spotkania nie uległ już zmianie i Korona pokonała Legię 3:2, a kibice mogli zaśpiewać „Legła Warszawa”.
PO MECZU POWIEDZIELI:
Gino Lettieri (trener Korony): – Właściwie w spotkanie weszliśmy bardzo dobrze, chociaż to przeciwnik zdobył bramkę z kontrataku. Chciałbym jednak pogratulować drużynie, że szybko wróciła do tego meczu. Nie zapominajmy, że graliśmy z Legią, a piłkarsko to być może najlepsza drużyna w ekstraklasie. Przez cały tydzień zadawaliśmy sobie pytanie, na jakim ryzyku chcemy zagrać. Widzieliśmy jak groźna jest Legia w ofensywie. Kiedy straciliśmy bramkę i później wyrównaliśmy, nie staliśmy się nerwowym zespołem. Powiedzieliśmy drużynie, że dzisiaj to był zwykły mecz, tak jak inne. W środę gramy kolejne spotkanie (rewanżowy mecz ćwierćfinału PP z Zagłębiem Lubin), a dzisiaj zagraliśmy bez strachu, dlatego cieszymy się, że tak to wyglądało.
Romeo Jozak (trener Legii): – Gratuluję Koronie zwycięstwa. Myślę, że każdy mógł doświadczyć tego, jak dobre to było spotkanie. Pomimo wyniku, uważam, że to był dobry mecz. Mieliśmy swoje szanse, wydawało się, że spotkanie potoczy się po naszej myśli, jednak do gry wkradło się wiele nieprawidłowości. O porażce zadecydowało kilka detali. Nie jestem zadowolony z wyniku, ale mogę doszukać się paru pozytywów w naszej grze.
Jacek Kiełb (pomocnik Korony): – Najważniejsze jest oczywiście zwycięstwo, ale „serducho” rośnie po takim meczu. Wierzę, że kolejne też takie będą. Mam nadzieję, że nie będziemy schodzić z poziomu jaki osiągnęliśmy. Gratulacje należą się wszystkim, także kibicom. Przy pełnym stadionie gra się zdecydowanie inaczej. Zawsze lepiej się prezentujemy kiedy nie jesteśmy faworytami. Legia przyjechała tu wygrać, bo wszędzie jeździ po zwycięstwo. Źle zaczęliśmy, ale wytrzymaliśmy ciśnienie. Wygraliśmy z mistrzem Polski więc morale poszło w górę.
Łukasz Kosakiewicz (pomocnik Korony): – Cieszymy się z wygranej. Na pochwałę zasłużył cały zespół. Graliśmy cały czas bardzo konsekwentnie. Wierzyliśmy w swoje umiejętności i pokazaliśmy to na boisku. Zdarzają się takie sytuacje, że bardzo szybko traci się bramkę. Najważniejsze, że szybko się podnieśliśmy.
Radek Dejmek (kapitan Korony): – Jest wygrana, były emocje, szczęśliwy koniec dla nas i jesteśmy zadowoleni z tego spotkania. Początek nie był udany, bo szybko straciliśmy gola. W tym sezonie pokazywaliśmy już jednak, że nie poddajemy się po takiej stracie”.
Jarosław Niezgoda (napastnik Legii): – Zaczęło się bardzo dobrze dla. Szybko zdobyliśmy bramkę, to był wprost wymarzony scenariusz dla nas. Dotychczas jak pierwsi strzelaliśmy gola, to wygrywaliśmy mecz i na to liczyliśmy. Stało się inaczej. Korona zagrała dobre spotkanie w ofensywie. My też nie graliśmy źle, ale gospodarze byli górą. Gratulacje.
Maciej Dębrowski (obrońca Legii): – Straciliśmy praktycznie trzy takie same bramki. Tę trzecią, sędzia siedzący na VAR powinien zauważyć, że był spalony i to metrowy. Ciężko mi wytłumaczyć zachowanie arbitra w tej akcji. To już jednak historia.
Korona Kielce – Legia Warszawa 3:2 (2:1)
Bramki: Elia Soriano 39., Ken Kallaste 42., Jacek Kiełb 78. – Jarosław Niezgoda 2., Hamalainen 52.
Korona: Gostomski – Kosakiewicz, Rymaniak, Kovacević, Kallaste, Żubrowski, Możdżeń, Cebula, Cvijanović (54. Dejmek) , Kaczarawa (82. Diaw), Soriano (69. Kiełb).
Legia: Malarz – Broź, Dąbrowski, Astiz, Hlousek, Mączyński, Moulin, Kucharczyk (83. Sadiku), Guilherme (45. Pasquato), Hamalainen (59. Kopczyński), Niezgoda.
Żółte kartki: Żubrowski, Kaczarawa – Dąbrowski
Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce)
Widzów: 15 200.