W meczu 8. kolejki Ligi Mistrzów piłkarze ręczni PGE Vive Kielce pokonali duński zespół Aalborg Handbold 28:27 (15:14). Była to trzecia wygrana kieleckiej drużyny w rozgrywkach, po której Vive umocniło się na czwartym miejscu w tabeli grupy „B”.
Posłuchaj pomeczowych komentarzy:
Początek meczu należał do gości, którzy prowadzili różnicą 1-2 goli. Kielczanie zawodzili w ataku, rzucali niecelnie, bądź obijali słupki duńskiej bramki. A Duńczycy grając poprawnie i bardzo konsekwentnie, zarówno w ataku, jak i w obronie, w 19. po raz pierwszy wyszli na prowadzenie różnicą trzech goli (10:7).
Mistrzowie Polski, widząc, że bez walki i zaangażowania mecz sam się nie wygra, zwarli szyki, uszczelnili obronę i zaczęli trafiać w ataku. W efekcie Dujszebajew najpierw doprowadził do remisu 10:10, a po chwili w 23. wyprowadził Vive po raz pierwszy na prowadzenie w tym meczu (11:10).
Był to jednak jednorazowy zryw kielczan, którzy znów zaczęli popełniać proste błędy i nie powiększali przewagi. Zacięta walka na parkiecie trwała już do końca pierwszej połowy. W efekcie ta cześć gry zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem Vive 15:14, a do gry kieleckiego zespołu można było mieć w tych pierwszych 30 minutach dużo zastrzeżeń.
Druga połowa świetnie rozpoczęła się dla kielczan. Wykorzystując wycofanie duńskiego bramkarza, Vive dwukrotnie przechwyciło piłkę i Jachlewski dwa razy trafił do pustej bramki (17:14).
Duńczyków to jednak nie załamało, w 42. po golu Smarasona Aalborg przegrywał tylko jednym trafieniem (18:19), a w 45. szybką kontrę wykończył Juul-Lassen i mieliśmy już remis 20:20. W duńskiej bramce świetnie spisywał się Aggefors, a goście nadal punktowali w ataku. Po golu z rzutu karnego bezbłędnego Juula-Lassena Aalborg prowadził już 23:21.
Vive szybko jednak wyrównało. Najpierw celnie z karnego rzucił Bielecki, a po chwili z rozegrania trafił Jurecki i na tablicy mieliśmy remis 23:23. Duńczycy, będąc w ataku, zaczęli wycofywać bramkarza, żeby stworzyć sobie liczebną przewagę. I znów zostali za to skarceni. Po przechwytach do pustej bramki rzucali Mamić i Dujszebajew i Vive wyszło na prowadzenie 25:23.
Końcówka to prawdziwy horror. W 58. Duńczycy wyrównali na 26:26. Odpowiedział Jurecki (27:26), ale Jotić ponownie doprowadził do remisu (27:27). Na 34 sekundy przed końcem meczu o czas poprosił trener Talant Dujszebajew. Na 23 sekundy przed końcem celnie rzucił Jurecki. Pozostało 13 sekund, o przerwę w grze poprosił tym razem duński trener. Rzut jednego z Duńczyków obronił we wspaniałym stylu Szmal i został bohaterem pojedynku. Po zaciętym spotkaniu Vive pokonało duński Aalborg 28:27.
W pozostałych spotkaniach:
MKB Veszprem – PSG Handball 24:29
Celje Pivovarna Lasko – THW Kiel 27:28
SG Flensburg-Handewitt – Mieszkow Brześć 37:30
Tabela:
1. PSG Handball 14 pkt
2. SG Flensburg-Handewitt 12 pkt
3. MKB Veszprem 11 pkt
4. PGE Vive Kielce 8 pkt
5. THW Kiel 7 pkt
6. Mieszkow Brześć 5 pkt
7. Celje Pivovarna Lasko 5 pkt
8. Aalborg Handbol 2 pkt
Pomeczowe komentarze:
Talant Dujszebajew: Gratuluję mojemu zespołowi oraz Aalborgowi, który również zagrał świetny mecz. Dziękuję bardzo naszym kibicom! Gdy przegrywaliśmy dwiema bramkami, oni w nas wierzyli i to nam bardzo pomogło. Aalborg walczył bardzo ambitnie, ale dziś szczęście, którego nie mieliśmy z Flensburgiem i Veszprem, było po naszej stronie. Zachowaliśmy do końca koncentrację. Widać, że to bardzo ważne, by zawsze szanować każdego rywala, co powtarzam przed każdym spotkaniem.
Darko Djukić: To naprawdę był ciężki mecz, wiedzieliśmy o tym. Aalborg to młody zespół, który walczy cały czas, a dziś grali naprawdę super. Dobrze wychodziła im gra siedem na sześciu i dobrze, że wygraliśmy kolejny mecz! Teraz musimy wygrać mecz z Paryżem. Bardzo dziękuję kibicom, bo bardzo nam dziś pomogli.
Michał Jurecki: Dla mnie to żadne zdziwienie, że Aalborg tak dobrze gra w piłkę ręczną. To przeważnie media i kibice myślą, że skoro zespół zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, to będzie z nim łatwo, zwłaszcza, że na wyjeździe wygraliśmy czterema bramkami po trzystu sześćdziesięciu jeden dniach bez zwycięstwa na wyjeździe. My spodziewaliśmy się trudnego meczu i taki on był. W pierwszej połowie drużyna z Aalborga cały czas prowadziła, dopiero w końcówce udało nam się ich wyprzedzić. W drugiej połowie to my prowadziliśmy jedną, dwiema lub trzema bramkami, ale istotny był moment, w którym graliśmy w przewadze, a nie wykorzystaliśmy dwóch setek, bo wtedy z dwóch zrobiłyby się cztery trafienia i grałoby nam się dużo spokojniej. A tutaj kibice i my wszyscy drżeliśmy o wynik do samego końca. Bardzo się cieszymy z tej wygranej, bo ona pokazała, że w końcówce potrafiliśmy zachować zimną krew i w końcu, po dwóch remisach, udało nam się utrzymać tę małą przewagę. Do trzech razy sztuka.
Julen Aginagalde: To był bardzo trudny mecz. Wiedzieliśmy, że Aalborg dobrze spisuje się na wyjazdach, dzisiaj to udowodnili, ale my mamy dwa punkty i to jest najważniejsze. Rywale bardzo dużo grali siedmiu na sześciu i ten element taktyki mają dobrze dopracowany. My walczyliśmy do końca, a kibice bardzo nam pomogli.
Krzysztof Lijewski: Musieliśmy zostawić na boisku dużo zdrowia, bo wiedzieliśmy, że przeciwnik nie przyjechał do nas na sparing, lecz w konkretnym celu – zagrać bardzo dobre zawody i przy odrobinie szczęścia wywieźć stąd dwa punkty. Na szczęście, to szczęście było dziś po naszej stronie (śmiech). Fenomenalna interwencja Sławka dała nam dzisiaj komplet punktów w domu i to jest fajne uczucie wygrać dwa razy z rzędu w Lidze Mistrzów. Mamy troszeczkę mniej punktów, niż byśmy oczekiwali, ale na pewno sytuacja w naszej grupie nieco się poprawiła, choć jeszcze jest daleko od optymizmu. Trener fajnie powiedział, że nikt od nas nie oczekuje, byśmy takie mecze wygrywali dwudziestoma bramkami, wystarczy wygrać jedną, by zdobyć dwa punkty. Mówię to oczywiście żartobliwie, ale tak właśnie się stało. Wszyscy chcielibyśmy, by ten mecz wyglądał troszeczkę inaczej, bo w drugiej połowie mieliśmy trzy, cztery trafienia więcej, niż nasz przeciwnik. Niestety nasza nieskuteczność i błędy techniczne spowodowały to, że przeciwnik mógł wrócić do gry.
Mateusz Jachlewski: Ten mecz kosztował nas dużo sił. Zespół z Danii był doskonale przygotowany taktycznie, szczególnie na pierwszą połowę, gdy wyszedł na prowadzenie, a my musieliśmy ich troszeczkę gonić. W miarę opanowaliśmy sytuację, bo ta część spotkania zakończyła się jedną bramką do przodu dla nas. Nie mogliśmy natomiast odskoczyć na więcej niż trzy bramki.
Aron Kristjansson: Przede wszystkim chciałbym pogratulować Kielcom zwycięstwa. To był bardzo ciężki mecz i bardzo ekscytujący. Podjęliśmy ryzyko, graliśmy siedmiu na sześciu, co było pomocne w tym spotkaniu. Mieliśmy kilka problemów w obronie, ale w drugiej połowie udało nam się je poprawić. Wiedzieliśmy, że musimy zaryzykować, by mieć szansę tutaj wygrać. Pomimo tego, że brakowało nam kontuzjowanych zawodników, pokazaliśmy ducha zespołu i zagraliśmy naprawdę dobre zawody.
Mikael Aggefors: Gratuluję zespołowi z Kielc i dziękuję za bardzo dobrą grę. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak graliśmy, ale nie z rezultatu. Według mnie, graliśmy bardzo dobrze, także grając siedmiu na sześciu. Nasza defensywa też sprawowała się nieźle. Mieliśmy szansę, by wygrać, ale w końcówce zabrakło nam szczęścia.
PGE VIVE Kielce – Aalborg Handbold 28:27(15:14)
PGE VIVE Kielce: Sławomir Szmal – Michał Jurecki 4, Alex Dujshebaev 6, Mateusz Kus, Julen Aginagalde 2, Karol Bielecki 7, Mateusz Jachlewski 3, Manuel Strlek 1, Blaz Janc 1, Krzysztof Lijewski 2, Mariusz Jurkiewicz, Uros Zorman 1, Marko Mamic, Dean Bombac 1, Darko Djukic.
Aalborg Handbold: Mikael Aggefors, Soren Pedersen – Janus Smarason 6, Martin Larsen 3, Jacob Hessellund, Simon Hald Jensen 4, Magnus Jensen 2, Andreas Jensen 5, Lovro Jotic 2, Jesper Pedersen, Rene Antonsen, Buster Juul-Lassen 5.
Kary: VIVE – 2 min. Aalborg – 10 min.
Sędziowali: Vaidas Mazeika i Mindaugas Gatelis (Litwa)
Widzów: 4000.