Zapłon w komorze silnika był powodem pożaru, do jakiego doszło w autokarze przewożącym pracowników kieleckiego MPK w Jordanii. Jak informowaliśmy do nieprzyjemnego incydentu doszło podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej tuż przed granicą z Jordanią.
Prezes MPK Elżbieta Śreniawska, która bierze udział w pielgrzymce, poinformowała, że pasażerowie dostrzegli dym, który wydobywał się z komory silnika na końcu pojazdu. Kierowca zatrzymał się i wszyscy bezpiecznie opuścili autobus.
Pracownicy próbowali ugasić pożar, ale okazało się, że gaśnice były puste. Pomocy nie potrafili udzielić policjanci, którzy przyjechali na miejsce bez gaśnic. Płomienie zaczęły się szybko rozprzestrzeniać. Pasażerowie zdążyli wyrwać drzwi od luku bagażowego i wynieść większość walizek.
Przed przyjazdem straży pożarnej autokar niemal doszczętnie spłonął. Przewoźnik zorganizował pojazd zastępczy, po czym wycieczka wyruszyła w dalszą podróż po Ziemi Świętej. – Był to nieprzyjemny incydent, ale na szczęście nikomu nic się nie stało. Czujemy się bezpiecznie. Całe szczęście, że do zdarzenia doszło na otwartej przestrzeni, a nie w górach albo w tunelu. Wtedy sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej – powiedziała prezes.
W pielgrzymce uczestniczy 85 osób, oprócz pracowników MPK jest wśród nich m.in. biskup pomocniczy diecezji kieleckiej ks. Marian Florczyk. Dzisiaj pielgrzymka dotarła do Betlejem. Jutro wierni odwiedzą Grób Pański w Jerozolimie, a do Polski wrócą w środę.