Kilkadziesiąt osób, pracowników i pacjentów Polsko – Amerykańskich Klinik Serca w Starachowicach po raz kolejny pikietowało przed Świętokrzyskim Urzędem Wojewódzkim. Kliniki nie zakwalifikowały się do sieci szpitali, a to oznacza, że od 1 października przestaną być finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Z tą decyzją nie zgadzają się pracownicy oraz pacjenci szpitala. Józef Jaromin pacjentem klinik jest od 10 lat.
– Mam wstawiony rozrusznik i pięć stentów. Jeżeli klinika zostanie zamknięta, gdzie będę się leczył, gdzie będzie się leczyło te cztery tysiące pacjentów, które rocznie są pod opieką kliniki? W placówce pacjent ma zapewnioną kompleksową pomoc, a po wyjściu ze szpitala od razu jest obejmowany opieką w przyszpitalnej przychodni – dodaje Józef Jaromin.
Jak mówi Zenona Sadowska, pielęgniarka, zarówno personel szpitala, jak i pacjenci są rozżaleni i uważają, że zamknięcie klinik będzie decyzją bardzo krzywdzącą dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego.
– Nie chcemy likwidacji naszego szpitala. Chcemy w dalszym ciągu pomagać ludziom. Mamy poczucie niesprawiedliwości – mówili.
Pracownicy PAKS zostawili dziś w urzędzie zaproszenie na spotkanie z pacjentami klinik, które odbędzie się we wtorek o godzinie 17 w Liceum Ogólnokształcącym nr 1 w Starachowicach. Zapowiedzieli, że jeżeli wojewoda nie pojawi się na tym spotkaniu, protesty przybiorą na sile.
Wojewoda świętokrzyski nie była dziś obecna w urzędzie, ponieważ w sprawach służbowych pojechała do Warszawy. Podczas poprzedniej pikiety zadeklarowała jednak, że spotka się z dyrektor świętokrzyskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia i przeanalizują potrzebę istnienia PAKS w Starachowicach.
Dotychczas nie doszło jednak do takiego spotkania, ponieważ Małgorzata Kiebzak przebywa na urlopie.