Przed inauguracją sezonu nowy trener Korony miał sporo problemów kadrowych. W meczu z Zagłębiem Gino Lettieri nie mógł skorzystać, m.in., z usług kontuzjowanych Jacka Kiełba, Michaela Gardawskiego, Niko Kaczarawy, Djibrila Pape Diawa i Radka Dejmka.
Ostatnie spotkanie pierwszej kolejki mogło się rozpocząć w wymarzony sposób dla gospodarzy. Już w piątej minucie po podaniu Ivana Jukica, Nabil Aankour trafił w poprzeczkę bramki gości. W 11 min trener kieleckiej drużyny musiał dokonać pierwszej zmiany. Kontuzjowanego Daniego Abalo zastąpił nowy nabytek zespołu Łukasz Kosakiewicz.
Minutę później to goście mogli objąć prowadzenie. Jakub Tosik podał w pole karne do Jakuba Świerczoka, ale napastnik zespołu z Lubina z najbliższej odległości strzelił niecelnie. W 25 min po kolejnej składnej akcji gospodarzy, dobrej sytuacji nie wykorzystał Ken Kallaste, przenosząc piłkę nad poprzeczką bramki Martina Polacka.
Trzy minuty później kielczanie po raz drugi w tym meczu mieli sporego pecha. Kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Mateusz Możdżeń, ale strzał pomocnika Korony trafił w słupek. Na odpowiedź gości kibice zgromadzeni na stadionie czekali tylko 60 sekund. Tym razem to gospodarze mogli mówić o sporym szczęściu, po tym jak strzał Świerczoka trafił również w słupek, tyle tylko, że kieleckiej bramki.
W 37. min piłka po strzale Jarosława Kubickiego, który dobijał uderzenie Lubomira Guldana, znalazła drogę do siatki, ale radość podopiecznych trenera Stokowca była przedwczesna. Sędzia Szymon Marciniak odgwizdał bowiem spalonego. Minutę później groźnie było po drugiej stronie boiska, jednak mocne uderzenie z dystansu Bartosza Rymaniaka w efektownym stylu obronił bramkarz Zagłębia.
W 44. min zespół z Dolnego Śląska mógł zdobyć typową bramkę do szatni. Najpierw świetną interwencją popisał się bramkarz drużyny z Kielc Zlatan Alomerovic, a po chwili po strzale Łukasza Janoszki piłkę z linii bramkowej wybił Bartosz Kwiecień.
Po zmianie stron tempo gry trochę spadło, ale w 54 min groźnie było pod bramką Alomerovica. Strzał Starzyńskiego w ostatniej chwili zablokował jednak Bartosz Kwiecień. Obrońca Korony doznał w tej akcji kontuzji i został zmieniony przez Krystiana Misia.
W 65. min kieleckich fanów ogarnęła euforia po uderzeniu Nabila Aankoura. Strzał Marokańczyka trafił w siatkę, tyle że boczną. Pięć minut później w polu karnym Korony faulowany był Bartłomiej Pawłowski, który pojawił się na boisku 300 sekund wcześniej. Szymon Marciniak bez wahania podyktował rzut karny, który na bramkę pewnie zamienił Filip Starzyński. Cztery minuty później pomocnik Zagłębia mógł podwyższyć prowadzenie gości, ale jego strzał z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę bramki Korony.
Kielczanie ambitnie dążyli do wyrównania. Blisko tego byli w 80 min, jednak główka Macieja Górskiego poszybowała nad poprzeczką bramki Polaka. Wynik nie uległ już zmianie.
– Korona rzadko jest faworytem, a nie raz pokazywaliśmy, że potrafimy grać. To był nasz dobry mecz. Zabrakło trochę skuteczności i dlatego jest duży niedosyt. To „pierwsze koty za płoty” i wierzę, że w kolejnych meczach będzie lepiej – podsumował stoper Korony Bartosz Kwiecień.
– Wydaje mi się, że cały mecz był pod naszą kontrolą. Stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji podbramkowych. Zagłębie również miało swoje okazje, ale my mieliśmy klarowniejsze. Szkoda, że taki mecz się przegrywa, bo fajnie zaczęliśmy i gra wyglądała poprawnie. Nieco wybiła nas z rytmu kontuzja już na początku Daniego Abalo. Mimo to nadal byliśmy lepsi. Wszystkich nowych zawodników, którzy dziś pokazali się na boisku można ocenić pozytywnie i z naszej gry można wyciągnąć więcej pozytywów niż negatywów – komentował „na gorąco” kapitan Korony Bartosz Rymaniak.
– Byliśmy świadkami bardzo ciekawego widowiska z obu stron. To był wyrównany mecz i wynik był cały czas sprawą otwartą, praktycznie do ostatniego gwizdka sędziego. Stworzyliśmy zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie kilka bardzo dobrych sytuacji. Podobnie Korona miała swoje okazje. Udało się nam strzelić jedną bramkę, wypracowaliśmy sobie kilka sytuacji na kolejną – podsumował trener Zagłębia Lubin Piotr Stokowiec.
Korona Kielce – KGHM Zagłębie Lubin 0:1 (0:0).
Bramki: 0:1 Filip Starzyński (71-karny).
Żółta kartka – Korona Kielce: Krystian Miś. KGHM Zagłębie Lubin: Jarosław Jach, Jakub Tosik, Arkadiusz Woźniak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 6 463.
Korona Kielce: Zlatan Alomerovic – Bartosz Rymaniak, Bartosz Kwiecień (55. Krystian Miś), Adnan Kovacevic, Ken Kallaste – Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń (83. Piotr Poński), Ivan Jukic, Nabil Aankour, Dani Abalo (11. Łukasz Kosakiewicz) – Maciej Górski.
KGHM Zagłębie Lubin: Martin Polacek – Aleksandar Todorovski, Ľubomir Guldan, Jarosław Jach, Jakub Tosik – Daniel Dziwniel, Jarosław Kubicki, Filip Starzyński, Krzysztof Janus (73. Arkadiusz Woźniak), Łukasz Janoszka (65. Bartłomiej Pawłowski) – Jakub Świerczok (81. Martin Nespor).