Ponad 30 samochodów wystartowało w zawodach „Wrak Race”, które odbyły się w Nowinach. Na torze prawie wszystko było dozwolone, można się było przepychać, wjeżdżać w inne pojazdy, zdarzały się nawet dachowania. Jednak jak mówi Tomasz Lisowski, który brał udział w zawodach, zabawa jest ekscytująca.
– Tor jest dobrze przygotowany, przyjechało dużo samochodów, więc jest konkurencja. Chodzi o to, żeby się przepychać i zderzać z innymi. Brzmi to niebezpiecznie, ale z perspektywy kierowcy czy pasażera, nie wygląda to wcale źle – zapewnia Tomasz Lisowski.
Większość zawodników stanowili kierowcy z województwa świętokrzyskiego, jednak przyjechała też silna grupa ze Śląska. Swoimi gruchotami rywalizowali i panie i panowie. Sztuka polegała na tym, żeby w ciągu 8 minut zrobić jak najwięcej okrążeń na torze.
Jak mówi Kazimierz Rędzina, organizator „Wrak Race”, wyścig to przede wszystkim zabawa, ale dzięki niemu poprawiają się umiejętności prowadzenia, które później mogą się przydać na normalnej drodze.
– Tu mają okazję przekonać się, jak reaguje samochód, w który ktoś wjeżdża z tyłu albo próbuje zepchnąć z trasy. Widzą, że nie nad wszystkim da się zapanować kiedy fizyka robi swoje. Takich sytuacji na normalnych drogach do tej pory nie doświadczyli – tłumaczy Kazimierz Rędzina.
Organizatorzy planują zorganizować ligę wyścigów wraków. Wówczas najlepsi kierowcy z województwa świętokrzyskiego mogliby rywalizować na arenie ogólnopolskiej.